Opinia na temat książki Mężczyzna, który zjadł orzeszki

@paula1456 @paula1456 · 2022-11-27 12:45:29
Przeczytane
🤭🤭🤭
  • Jest pani niezastąpiona! Musi mi pani pomóc. Jak nie pani, to już nie ma dla mnie ratunku!
Uwielbiam, kiedy ktoś tak mówi do mnie. Piastuję poważne stanowisko. Nazywa się oficjalnie Home Disaster Manager. Prawda, że pięknie? I jakże odpowiedzialnie! Każde zagrożenie jestem w stanie zamienić w coś pozytywnego.
  • Jasne. Jestem w stanie wszystko zrobić. Ale…
  • Tak? - głos jest pełen nadziei.
  • Wie pan, że moje usługi są kosztowne?
  • Oczywiście.
Na blacie mojego biurka ląduje pokaźna koperta. Uśmiecham się pod nosem. Tak to można żyć!
🤭🤭🤭
Lucja Słotka to kobieta sukcesu. Właśnie piastuje swoje stanowisko, którego nazwa padła już wyżej. W pierwszym odcinku Lucja zostanie od razu rzucona na głęboką wodę. Mianowicie ma zebrać w jednym pomieszczeniu wszystkich znajomych i rodzinę pewnego popularnego producenta filmowego, Tadeusza Walentego. Wyprawia on swoje sześćdziesiąte urodziny i pragnie, aby impreza ta była naprawdę huczna. Problem w tym, że nie wszyscy z gości siebie tolerują, a więc lepiej trzymać ich w pewnym oddaleniu. Poza tym w ostatnim momencie okazuje się, że kucharka, która miała przygotować potrawy na ten zacny wieczór, miała wypadek i leży w szpitalu cała dosłownie połamana. Ale co to dla Lucji Słotkiej, czyż nie? A poziom adrenaliny jeszcze bardziej się jej podnosi, kiedy goście odkrywają zwłoki… Kto i dlaczego dopuścił się tak makabrycznej zbrodni?
🤭🤭🤭
“Mężczyzna, który zjadł orzeszki” to pierwszy tom tak zwanego serialu literackiego, który wyszedł spod wspólnego pióra Marty Guzowskiej oraz Leszka Talko. Kiedy zobaczyłam na stronie wydawnictwa, że coś takiego wyjdzie nie przypuszczałam nawet, że ten twór zdobędzie aż tak wielką popularność. Wiecie, te książeczki (bo ciężko je inaczej nazwać!) są małego formatu, liczą sobie nieco ponad 120 stron i idealnie nadają się do czytania nawet jedną ręką! Nie wierzycie? To zamówcie chociaż jeden tom i przekonajcie się na własnej skórze o tym! Gwarantuję, że będziecie w pełni zadowoleni. Książeczka jest tak mała, że zajmuje niewiele miejsca w torebce czy plecaku i do tego możecie ją czytać nawet w zatłoczonym autobusie!
🤭🤭🤭
Nie spodziewajcie się jednak tutaj nie wiadomo czego. Te tomy naprawdę zostały stworzone w formie na kształt pojedynczych odcinków serialowych. Tu nie ma zbytnio miejsca chociażby na to, aby akcja jakoś specjalnie długo się rozwijała. To też nie tak, że coś nie zostało dopracowane do końca. Chodzi mi bardziej o to, że akcja następuje tu dość szybko. Owszem, czytelnik przez dobrą chwilę ma czas, aby poczuć pewien niepokój. Ale nie trwa to też zbyt długo. Jest początek, lekkie rozwinięcie historii, punkt kulminacyjny i już zaraz czuć, że dojdziemy do rozwiązania zagadki.
🤭🤭🤭
Sam pomysł na fabułę był intrygujący, ale też może ja go tak odebrałam, bo wcześniej raczej z czymś podobnym się w książkach nie zetknęłam. Podobała mi się kreacja poszczególnych bohaterów, ale najbardziej moje serce skradły poszczególne dialogi. To one stanowią taką przysłowiową wisienkę na torcie. To nimi się zachwycałam przez całą lekturę. Z miejsca polubiłam Lucję Słotką. Bo wiecie, to taka kobieta z krwi i kości, dobrze wie, czego chce od swojego życia i twardo po to zmierza. Nie daje sobie również w kaszę dmuchać, szczególnie brzydszej płci i wie, jakie pytania, w którym momencie warto zadać. Trochę mi przypominała Sherlocka Holmesa. On również miał bystry umysł, zwracał uwagę czasem na takie szczegóły, które zwykły człowiek by ominął i to szerokim łukiem, a do tego raczej był skrytym człowiekiem. Lucja Słotka raczej też nie należy do tych bardziej towarzyskich ludzi, chociaż musi na co dzień z nimi pracować.
🤭🤭🤭
Policja została tutaj przedstawiona dość schematycznie. Aby podkreślić cechy dobrego detektywa u Lucji, wykreowano policjanta, który jest ofermą, nic nie potrafi zrobić sam i pod niebiosa wychwala swojego szefa. Akurat te fragmenty były całkiem zabawne, ale jedynie na początku. Później, gdy się pojawiały, to wzbudzały coś na zasadzie zniecierpliwienia, bo ileż można o tym samym czytać.
🤭🤭🤭
Autorom udało się w “Mężczyźnie, który zjadł orzeszki” stworzyć całą plejadę barwnych postaci. Nie znajdziecie tutaj dwóch takich samych osób, każda z nich wyróżnia się czymś oryginalnym na tle pozostałych, co jeszcze bardziej jest uwidocznione praktycznie na sam koniec tej historii, kiedy to Lucja zastanawia się nad tym, kto z nich mógłby być mordercą.
🤭🤭🤭
Całość utrzymana jest w bardzo lekkim tonie, tak typowym dla komedii kryminalnych. Teraz, pisząc już tę recenzję, pomyślałam, że w sumie chciałabym zobaczyć wersję serialową tego tytułu. Mogłoby to być naprawdę interesujące. Fabuła też była ciekawa, ale dla mnie jednak ta historia trwała zbyt krótko. Wiecie, nie ma tu miejsca praktycznie na nic, więc autorzy spieszą z pokazaniem czytelnikowi wszystkiego na raz. Akcja od razu rusza z kopyta i nie zwalnia nawet na chwilkę, praktycznie do samego końca. W moim odczuciu autorzy za bardzo skupili się na początku, na rozwinięciu początku tej historii, chociażby powodów, dla których Lucja dostała takie a nie inne zlecenie, zaś później za szybko nastąpiło rozwiązanie całej zagadki, bo po prostu już zabrakło miejsca na rozwijanie innych wątków. Ale jeżeli bym oceniała ten tom nie jako książkę, tylko właśnie pojedynczy odcinek jakiegoś serialu to wypada on bardzo pozytywnie.
🤭🤭🤭
Samo zakończenie też nie mnie wbiło jakoś mocno w fotel. Wręcz przeciwnie, pomyślałam, że z tak trywialnego powodu zabijać kogoś to już jest spora przesada, nawet jak na kobietę i to zakochaną. Przepraszam, ale dla mnie to było tak wymuszone i sztuczne, że już chyba bardziej się nie da. I tak naprawdę to zabrakło mi takiego typowego dochodzenia do prawdy. Czytelnik nic takiego tutaj nie zazna. Autorzy po prostu w pewnej chwili postanawiają pokazać, kto jest mordercą i tyle. Potem to już krótka droga do ukazania, co będzie w kolejnym odcinku tego serialu literackiego. Nie przemówiło to do mnie zupełnie i myślę, że nie zostanie też na dłużej w mej pamięci.
🤭🤭🤭
Muszę za to pochwalić wydawnictwo Wielka Litera za redakcję tej książeczki, bowiem moje wprawne oko nie natrafiło na żadną literówkę czy też jakiś inny błąd w tekście. Całość naprawdę wygląda nieźle. Myślę, że gdyby dodać do tego wszystkiego jeszcze jakieś ciekawe ilustracje to historia ta zyskałaby zupełnie inny wymiar.
🤭🤭🤭
Myślę też, że inaczej bym tę historię odebrała, gdybym ją czytała podczas wakacji, jakiegoś wyjazdu czy opalania na plaży. A czytałam ją już, gdy za oknem nastały bure dni, pełne deszczu i zimnego wiatru. No jednak pogoda na zewnątrz też ma wpływ na odbiór przez nas danej lektury. “Mężczyzna, który zjadł orzeszki” to z pewnością świetna alternatywa dla tych osób, które są ciągle zabiegane i nie mają zupełnie czasu na czytanie. Wyobraźcie sobie, że jedziecie zatłoczonym pociągiem do pracy. Spędzacie w nim około godziny w jedną stronę. I w głowie pojawia wam się myśl, że przecież moglibyście spędzić ją właśnie na czytaniu. Tylko jak wyciągnąć książkę z torby? Albo telefon z kieszeni kurtki, kiedy z każdej strony ktoś na was napiera? Wtedy właśnie z pomocą przychodzi do Was Lucja Słotka. Mały format, mało stron, lekki styl napisania… Czego chcieć więcej? Wiadomo, że nie można mieć wszystkiego. Dlatego też tłum magicznie nie zniknie i nie znajdzie się dla Ciebie wolne miejsce do posiedzenia. Ale możliwość zatopienia się w barwnej historii to już zawsze jakiś plus, czyż nie?
🤭🤭🤭
Pomimo tego, że pewne rzeczy w tym tomie nie do końca mi podpasowały to ostatecznie oceniam go bardzo pozytywnie. Z pewnością taka forma to jest coś nowego na rynku wydawniczym i może ona zyskać spore rzesze fanów. Z ciekawości ktoś będzie chciał się przekonać o czym ta książeczka jest. Podoba mi się też oprawa graficzna. Nie wiem, czy mieliście okazję widzieć wszystkie dotychczasowe tomy razem, ale prezentują się one naprawdę malowniczo. “Mężczyzna, który zjadł orzeszki” ze swoją pomarańczową okładką nadaje się chociażby do sesji zdjęciowej w jesiennym klimacie, z dyniami w tle, które obecnie tak bardzo są modne.
🤭🤭🤭
Te książeczki mogą być też świetnym pomysłem na prezent dla osoby, która na przykład nie przepada za czytaniem, ale chciałaby to zmienić lub właśnie dla osoby, niemającej zbytnio czasu na obszerniejsze lektury. A akurat zbliżają się już święta Bożego Narodzenia to macie ode mnie jedną polecajkę.
🤭🤭🤭
Podsumowując, “Mężczyzna, który zjadł orzeszki” to pierwszy tom serialu literackiego, który powstał we współpracy dwóch autorów: Marty Guzowskiej oraz Leszka Talko. Główną bohaterką jest Lucja Słotka, która potrafi dosłownie każdego uratować z nawet ogromnych problemów. Jest to osoba dość specyficzna, z oryginalnym poczuciem humoru, ale z drugiej strony nie da się jej nie lubić. Szczerze mówiąc, to chciałabym mieć taką przyjaciółkę, bo z nią życie na pewno nie byłoby nudne. Myślę, że ta lektura jest idealna dla każdego fana wszelakich komedii kryminalnych. Dobra zabawa jest tutaj gwarantowana od pierwszej strony! I mam nadzieję, że tak zostanie już do końca tej serii. Ale tak czy siak, ja po nie na pewno sięgnę.
Ocena:
Data przeczytania: 2022-10-21
Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Mężczyzna, który zjadł orzeszki
2 wydania
Mężczyzna, który zjadł orzeszki
Marta Guzowska, Leszek Talko
7.7/10
Cykl: Lucja Słotka, tom 1

Poznajcie Lucję Słotką – rozwiązującą zagadki kryminalne przebojową Home Disaster Manager – która wkrótce szturmem wtargnie do waszych domów. Kryminalny duet Marty Guzowskiej i Leszka Talko przygoto...

Komentarze

Pozostałe opinie

Serial literacki "Lucja Słotka" to lekka i przyjemna lektura, rozśmieszająca i ryzykowna w podróży, bo czasem chciałoby się wybuchnąć głośnym śmiechem, a nie wypada. Polecam na poprawę humoru.

Ta opinia będzie krotka, bo i książeczka niewielka. To taki kryminał na wesoło, gdzie bohaterką jest Lucja Słotka. Kobieta ta w domu słynnego reżysera zajmuje sie tak naprawdę wszystkim. I jak się mo...

Jeśli coś lekkiego do czytania, to tylko literacki serial kryminalny! Po przeczytaniu pierwszego przezabawnego odcinka „Mężczyzna, który zjadł orzeszki” jestem bardzo na tak i już się cieszę na lektu...

Lucja pomaga w przygotowaniu hucznej urodzinowej uroczystości w domu Tadeusza Walentego, producenta filmowego. Pod jednym dachem znajdzie się cała śmietanka towarzyska — ci, którzy śmiertelnie się ni...

@joanna.stolarek@joanna.stolarek
© 2007 - 2024 nakanapie.pl