Moje pierwsze spotkanie z Richardem Yatesem i przyznam, że mam dosyć mieszane uczucia po tej lekturze. Pozornie całkiem prosta historia pokazująca urywek z życia dwóch rodzin, które zostają spowinowacone małżeństwem. Evan, wnosi w to małżeństwo doświadczenia z pierwszego nieudanego związku oraz niezrealizowane marzenia o nauce w college'u, natomiast Rachel poza dziecinną naiwnością szaloną matkę (i wcale nie w tym pozytywnym znaczeniu) oraz szesnastoletniego brata. Wszyscy zamieszkują w jednym domu w tytułowym miasteczku Cold Spring Harbor. Bardzo szybko czytało się tą książkę, nie jest ona jakoś bardzo rozbudowana fabularnie. Zdecydowanie bardziej koncentruje się na sferze psychologicznej prezentacji bohaterów. Zestawienie tak różnych charakterów powodowało, że czekałam na naprawdę mocny akcent w zestawieniu. Wydawało mi, że to wszystko nie może w żaden sposób dobrze się zakończyć. Dramatycznego zakończenia nie doczekałam się, za to jak w życiu, negatywne emocje znalazły swoje ujście na chwilę. A co będzie dalej? Autor daje nam pole do snucia własnych przypuszczeń.
http://podkoldra-deana.blogspot.com/2015/01/miasteczko-cold-spring-harbor-richard.html