Opinia na temat książki Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim

@equidad @equidad · 2020-06-14 16:28:20
Przeczytane
Rok 2019 zakończyłam lekturą reportażu Jona Krakauera "Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim". Niestety, lektura mnie rozczarowała, spodziewałam się bowiem raczej rzetelnej analizy zjawiska zgwałceń w kampusie uniwersyteckim i poszukiwania jego przyczyn niż nieco emocjonalnego, chaotycznego i mocno subiektywnego opisu kilku zdarzeń i postępowań z nimi związanych bez pogłębienia tła społecznego czy obyczajowego.

Pierwszym i najpoważniejszym mankamentem książki jest jej jednostronność, przedstawienie faktów z jednego tylko punku widzenia, odpowiednio dobranych, naświetlonych i skomentowanych na potwierdzenie z góry przyjętej tezy. Autor tłumaczy i usprawiedliwia wszelkie rozbieżności w twierdzeniach ofiar, odnosząc się do nich zgoła bezkrytycznie oraz wyraźnie negatywnie eksponując zachowanie sprawców i tych, którzy ofiarom nie chcieli dać wiary. Dla mnie to w reportażu błąd w zasadzie niewybaczalny. Najbardziej cenię bowiem reportaże, w których autor jest "przezroczysty", emocjonalnie niezaangażowany, kiedy przedstawia fakty bez zbędnego komentarza własnego, nie pomija osób i zdarzeń, nie krytykuje punków widzenia i wypowiedzi, które sprzeczne są z jego poglądami, pozostawiając czytelnikowi przestrzeń na dokonanie własnej oceny. Niestety, w reportażach dotyczących spraw spornych, związanych z postępowaniami prokuratorskimi czy sądowymi autorzy bardzo często nie tylko wyraźnie opowiadają się po jednej ze stron, ale wręcz bawią się w sędziów, co nie tylko jest nierzetelne, ale wpływa na opinię publiczną, a skutki tego bywają nieprzewidywalne.

Po drugie, kwestia wszelakich zgwałceń to bardzo poważna i delikatna tematyka. I piszę to z punktu widzenia kilkunastu lat swojej praktyki i mając przed oczyma wiele ludzkich dramatów. Równie jednak poważna i delikatna tematyka to kwestia fałszywych oskarżeń o zgwałcenia. I choć autor przytacza sytuację zniszczonego życia i kariery człowieka za zgwałcenie niesłusznie skazanego, to, mam wrażenie, zjawisko to mocno bagatelizuje. Owszem, ideałem byłoby gdyby każdy winny został skazany, a niewinny uniewinniony, ale ludzkie prawo jest ułomne i myślę (chyba nie tylko ja), że w razie wątpliwości lepiej jednak uniewinnić winnego niż skazać niewinnego. Dlatego tak ważne jest bardzo rzetelne postępowanie dowodowe i ostrożna ocena dowodów. W tym zakresie, postulaty pewnych ograniczeń o których wspomina autor, moim zdaniem, są niedopuszczalne. Z tych samych względów zasady obowiązujące w polskim prawie każą niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Pozostaje pytanie, czy zawsze i każdej ofierze można bezkrytycznie wierzyć? Moja praktyka wskazuje, niestety, że nie. Co więcej, nawet rzetelność opinii biegłych psychologów pozostawia wiele do życzenia. I nie ma tu miejsca na jakiekolwiek pochopne, emocjonalne decyzje. Stawka, którą jest ludzka wolność (a kary w Montanie do łagodnych nie należą), jest zbyt wysoka.

Po trzecie wreszcie, niedopuszczalne jest obciążanie ofiary współodpowiedzialnością za zgwałcenie. To jasne. Uważam, że wszelkie pytania, czy przyczyniła się do zdarzenia są nie na miejscu i pytań takich nie należy zadawać. Uważam też, że każda z nich wymaga uwagi, delikatności i szacunku, co powinno jednocześnie pozostawać bez żadnego wpływu na jakość i rzetelność postępowania. Konieczność odpowiedniego postępowania z ofiarą nie może również przesłaniać nadrzędnego celu procesu, jakim jest dotarcie do prawdy. Oczywiste jest również, że nikt nie ma prawa nikogo zgwałcić. I nie usprawiedliwia tego krótka spódniczka, flirt, alkohol, impreza itd. Ale choćbyśmy stworzyli najlepszy na świecie system wykrywania i karania sprawców, takie zdarzenia, niestety, wciąż będą miały miejsce. I w książce nie wybrzmiewa wystarczająco mocno, że owszem, mamy wiele praw, mamy prawo bawić się, imprezować, pić, szaleć, ale one nie zwalniają nas z bycia ostrożnymi. To trochę tak, jak w ruchu drogowym. Wszak cmentarze są pełne tych, którzy mieli pierwszeństwo. Tylko co im po tym? To nie znaczy, że sprawcy nie zawinili. To znaczy, że nasze prawo, najsłuszniejsze choćby, nie zawsze będzie przez innych respektowane, a my dla własnego dobra powinniśmy się z tym liczyć i po prostu być ostrożni. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, czasami nasze zaufanie zawodzi ktoś bardzo bliski (jedna z sytuacji opisanych w książce), jednak wydaje mi się, że przy niewielkiej dozie ostrożności niektórych zdarzeń można było uniknąć (co absolutnie nie zwalnia sprawcy z odpowiedzialności za to, co się stało). Zamykamy przecież mieszkania, choć nikt nie ma prawa ich okraść i nie chodzimy samotnie nocą po kiepskich dzielnicach, choć nikt nie ma prawa na nas napaść, prawda? Tej przestrogi wyraźnie mi w książce zabrakło. Przeniesienie całej odpowiedzialności za nasze bezpieczeństwo na organy ścigania to nie do końca właściwe, moim zdaniem, rozłożenie akcentów. Dążmy do maksymalnego bezpieczeństwa, zapewniajmy młodym kobietom wolność robienia tego, co się chce i jak się chce, ścigajmy sprawców i stosujmy wobec nich kary, ale zanim stworzymy ten raj na ziemi uczmy też ludzi odpowiedzialności za własne zdrowie i życie.

Przedstawione w książce sytuacje są zresztą zupełnie różne i różne są rozstrzygnięcia co do winy sprawców. Polskie prawo, osadzone na wzorcach kontynentalnych, działa zupełnie inaczej niż prawo amerykańskie, polski proces karny ma zupełnie odmienny charakter, książka natomiast umożliwia bliższe przyjrzenie się amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości, mechanizmom rządzącym prawem karnym i postępowaniem karnym w USA (choć trzeba pamiętać o ewentualnych różnicach pomiędzy poszczególnymi stanami). W tym zakresie spełnia walor poznawczy i za to daję jej plusa.

Tym samym rok zakończyłam książką, która nie pozostawiła mnie obojętną, choć nie były to emocje pozytywne, lekturze towarzyszyła bowiem irytacja, a nie zachwyt. Być może górę nad czytelnikiem wziął tu mój zawód, który do większości pozycji związanych z zagadnieniami prawniczymi każde podchodzić co najmniej z dystansem. Niestety, literacko również zauroczenia nie było.
Ocena:
Data przeczytania: 2019-12-31
× 3 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim
3 wydania
Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim
Jon Krakauer
6.5/10
Seria: Amerykańska

Missoula w Montanie tylko z pozoru jest sielskim miasteczkiem uniwersyteckim, zamieszkanym przez zżytą społeczność dumną ze swojej drużyny futbolowej. Tak naprawdę ta przyjemna fasada skrywa poważny p...

Komentarze

Pozostałe opinie

Videorecenzja: @YouTube

@Gabriela_Deda@Gabriela_Deda

"Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku akademickim" Jona Krakauera to jedna z tych książek, przy której mam ogromny problem z oceną oraz znalezieniem odpowiednich słów. Bo jak można w jednym zda...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl