Komuś w recenzji wydało się, że Czornyj próbuje poprzez nazwisko Mond stworzyć nawiązanie do detektywa Monka. Absurd! Czornyj ma inne ambicje: Mond nawiązuje do Bonda, a ma pewnie jeszcze bardziej wielkoświatowe (le monde oblige!) pretensje. Ten jaguar, ten szpinet, hawańskie cygaretki Montecristo, wymyślne alkohole (absynt i chicha) i wysmakowana muzyka, jakiej słucha - tyleż to arystkoratyczne i dekadenckie, co pretensjonalne. Wszystko osadzone tak nieadekwatnie w dzisiejszej (?) Polsce i w środowisku na poły policyjnym oraz uniwersyteckim, że do wyobrażenia chyba tylko pośród negatywnie zweryfikowanych członków komunistycznych służb specjalnych, którzy pogrążyli się w mafijnych, lukratywnych biznesach, lub wśród pokolenia ich synów i córek. W czeskiej literaturze robi coś podobnego Petr Stančík, ale ten idzie jeszcze dalej - zarówno w folgowaniu podniebieniu, jak i rozporkowi - nie dbając już całkiem o prawdopodobieństwo i epatując innym tajnym środowiskiem - wolnomularzami. Tyle że Stančík stylizuje swoje teksty na swoisty steampunk (więc połowa XIX w), zaś takim wyśnionym złotym wiekiem dla naszego autora jest chyba przełom XX i XXI w.
Postaci są zabawne, inteligentne ale dość papierowe i to się czuje:
on - Honoriusz - "honorowy" gentleman w każdym calu, ni to patolog, ni to antropolog, oczywiście ateista-racjonalista,
ona - Allegra - czyli "wesoła", dziennikarka śledcza z biznesem "sprzątaniowym" (podobne zlecenia na sprzątanie otrzymywał chyba tylko Wolf w Pulp Fiction), ale choć niegłupia, jakoś bardziej zabobonna (talizmany wszystkich religii), niż wierząca...
wierząca raczej bez przesady, głównie praktykująca
Oboje po jakichś komplikacjach - i zawodowych, i osobistych, co nie jest jeszcze wyjaśniane, pewnie autor zostawia sobie na to miejsce w dalszych częściach serii.
- To skomplikowane.
- Tak piszą prostytutki w rubryce: Związki na mediach społecznościowych.
Oboje mieszają się do śledztwa dotyczącego seryjnego mordercy, który musi być oczywiście szalonym muzykiem i mieszkać na wsi, której autor nie zna i nie cierpi, co można poznać zarówno po niechęci do niej, jak i po postaciach wyjętych żywcem z seriali typu "Ranczo", ale na pewno nie z rzeczywistości.
Niektóre rozdziały wprowadzane są przez podwójnie makabryczne (po pierwsze ze wzgl. na treść, ale przede wszystkim przez ich grafomańskość) wierszyki.
Autor lub redakcja książki:
pociągnął łyka z butelki ?? - nie chodzi chyba o staropolskiego wieśniaka lub o łyko? Więc raczej "pociągnął łyk". Tym bardziej, że to nie kwestia dialogowa spod budki z piwem, lecz element narracji.
mężczyzna opierający się o lasce ?? - albo wspierający się na lasce, albo opierający się o laskę.
Notatki >> surkot (Surcoat), garde de corps.