Na zawsze, ale z przerwą

wzruszająca. 10 dni po ślubie on tragicznie ginie. miała być miłość aż do śmierci, ale czemu śmierć czekała tuż za rogiem?

Jak na debiut literacki, to książka jest całkiem niezła. Jednak mnie do siebie nie przekonuje. O ile fragmenty opowiadające o miłości bohaterów powodowały uśmiech na mojej twarzy, tak fragmenty opowiadające o bólu i stracie nie wywoływały u mnie za dużych emocji. Może inne książki autorki bardziej przypadną mi do gustu.

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo"? słyszałam, że dobra, ale książka nadal w planach czytelniczych.
"Daisy Jones and The Six"? to była genialna książka.

"Na zawsze, ale z przerwą".. to zdecydowanie inna powieść od dwóch wyżej wymienionych. Choć nie czytałam pierwszej, to myślę, że mogę stwierdzić, iż tak jest.

Życie Elsie Porter wali się w najmniej oczekiwanym momencie. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zakłócić jej idealnej codzienności.. Jednak pewne wydarzenie zmienia wszystko całkowicie. Elsie jest na skraju wytrzymałości, a jej serce zdaje się nie udźwignąć tak ogromnego bólu. Czy jest dla niej ratunek?

To książka z gatunku tych, które kiedy zacznie się czytać, nie można przestać, ponieważ pochłania całkowicie i nic, absolutnie nic nie jest w stanie cię od niej oderwać. Autorka, jak zwykle, stworzyła bardzo oryginalne postacie, których każda emocja była namacalna, i właśnie to bardzo cenię w jej książkach - poruszają niesamowicie mocno. Porównując tę z wcześniej czytaną "Daisy..." z łatwością stwierdzam, że ta staje się moją ulubioną.
"Na zawsze, ale z przerwą" to przepiękna, przecudowna (i mogłabym tak dalej wymieniać) książka, która wzbudziła we mnie przeogromną ilość emocji. Czułam się jak na huśtawce, kiedy wszystko jest w porządku, a zaraz wszystko się wali. Z jednej strony uwielbiałam Elsie i bardzo trzymałam za nią kciuki, a z drugiej nienawidziłam autorki, że zesłała na nią tak okrutny los.

Zdecydowanie nie jest to...

"Na zawsze, ale z przerwą" to nowa, aczkolwiek debiutancka powieść autorki Taylor Jankins Reid, którą możecie kojarzyć z książkami "Daisy Jones..." bądź "Siedmiu mężów..." 🙂
__
Myślicie, że można kogoś pokochać dosłownie w kilka dni i już wtedy wiedzieć, że to ten jedyny_a? Elsie Porter przytrafiła się właśnie taka błyskawiczna miłość, a początek roku przyniósł jej w prezencie mężczyznę jej życia, którym mogła się cieszyć przez niecałe pół roku. Po szybkim ślubie i kilkudniowej idylli małżeńskiej mąż Elsie ginie w tragicznym wypadku, a świat dziewczyny rozpada się na milion kawałków. Dziewczyna musi zmierzyć się nie tylko z żałobą, lecz również z teściową, którą poznaje w jakże niezbyt przyjemnych warunkach... Czy będzie umiała sobie poradzić ze stratą?

"Na zawsze, ale z przerwą" to książka, z którą miałam niewielki problem, podobała mi się, lecz nie na miarę późniejszych bestsellerowych powieści autorki.

Bardzo podobały mi się rozdziały z przeszłości dotyczące rozwijania miłości bohaterów, było to mega urocze. Z drugiej strony przeżywanie żałoby oraz próba radzenia sobie z brakiem ukochanego były momentami bardzo smutne lecz nie wywołały we mnie łez wzruszenia tak jak przewidziane było na tylnej okładce. Zakończenie książki w moim odczuciu też było takie nijakie.

Jeśli to będzie Wasze pierwsze spotkanie z autorką to polecam przeczytać tę książkę i później sięgnąć po pozostałe jej powieści, ponieważ są rewelacyjne.