Czy optymizm wynaleźli Amerykanie, a może każdy z nas ma wbudowaną "skłonność do przeszacowywania prawdopodobieństwa napotykania zdarzeń pozytywnych i niedoszacowywania prawdopodobieństwa doświadczania zdarzeń negatywnych"? Skąd się bierze nasz stronniczy optymizm i postrzeganie przyszłości przez różowe okulary? Jakie mogą być „skutki pozytywnie zniekształconego widzenia przyszłości"? Czy to mechanizm obronny naszego organizmu, by zachować zdrowie psychiczne i ograniczyć stres?
Odpowiedzi na te, ale i wiele innych pytań znajdziemy w tej niesamowicie ciekawej i zaskakującej książce. Gdy zaczęłam czytać, to wręcz nie mogłam się od niej oderwać, jak od najlepszego thrillera. I nie, absolutnie nie jest to poradnik, a opracowanie naukowe powołujące się na badania, eksperymenty, jak i sytuacje z życia wzięte. Autorka nie zanudza nas jednak długimi wywodami, a w lekki i przystępny sposób przekazuje wiedzę o funkcjonowaniu naszego mózgu. Bo przecież stronniczość optymizmu, to niewątpliwie "jedno z największych oszustw, do jakich zdolny jest ludzki umysł." I pewnie dlatego zagadnienie to jest tak fascynujące.
Jeśli jesteście ciekawi dlaczego z takim utęsknieniem czekamy na weekend i czy nasze przewidywania przyszłości stają się samospełniającą się przepowiednią, przeczytajcie koniecznie, a odpowiedź może okazać się dla Was zaskoczeniem. Ja wielokrotnie otwierałam szeroko oczy ze zdziwienia, choćby czytając o wynikach badania dotyczącego tego co daje nam w życiu szczęście, czy związanego z posiadaniem dzieci.
Dzięki tej lekturze nie tylko dowiecie się więcej o Was samych, ale i nie raz się uśmiechniecie, lub pokręcicie głową z niedowierzaniem.