Opinia na temat książki Nie kończąca się historia

Neverending story aaaaa aaaaa aaa a...

Bastian Baltazar Buks przypadkiem trafia do antykwariatu pana Koreandera. Pchnięty nagłym impulsem, kradnie z niego książkę i ucieka. Jako młodociany przestępca, postanawia ukryć się na strychu i zabrać za czytanie swojej zdobyczy - "Nie kończącej się historii". I wtedy zaczyna dziać się magia.

Jakie to było dobre! Dawno temu widziałam film, do chwili zabrania się za książkę pamiętałam z niego piosenkę i to białe futrzaste coś (smoka szczęścia jak się okazało, o całkiem uroczym imieniu Fuchur). Z przytoczonych faktów wynika, że historia ta była mi właściwie absolutnie nieznana, ale ten okropny błąd naprawiłam z prawdziwą przyjemnością. Jeszcze nie jestem aż taka stara, żeby nie poczuć chociaż odrobiny magii Fantazjany. Takie książki dla dzieciaków to ja mogę czytać, a nie Pinokie jakieś albo piekielne Zosie.