Po czytaniu w szkole "O krasnoludkach i o sierotce Marysi" niewiele zostało w mojej pamięci, więc prawdopodobnie nie była to moja ulubiona lektura. Po ponownym przeczytaniu dwadzieścia lat później, mam trochę mieszane uczucia.
Jako dziołcha ze wsi oczywiście lubię książki osadzone w wiejskich realiach. Gąski, żniwa, jedzenie przygotowywane na piecu - działa to na mnie relaksująco i przypomina o beztroskich dziecięcych latach.
Książka jednak się zestarzała i pewne rzeczy bywają nie do przejścia w obecnych czasach (bicie dzieci na przykład). Nie widzę już tej książki jako lektury szkolnej i z tego co pobieżnie udało mi się sprawdzić, już nie obowiązuje. Nie polecałabym jej do czytania współczesnym dzieciom.