Uwielbiam tak się zaskakiwać. Trzymać w ręku niewielką i niepozorną książkę i trochę nie do końca wiedzieć, o czym jest. Autora kojarzyłam z niedokończonej lektury 𝘞𝘪𝘰𝘴𝘦𝘯𝘯𝘦𝘫 𝘯𝘰𝘤𝘺, która nieustannie mnie z siebie wyrzucała. Ale 𝘗𝘢ł𝘢𝘤 𝘭𝘰𝘥𝘰𝘸𝘺 miałam już wcześniej na oku, właśnie dzięki
@uciekamwslowa. A tu proszę, Ania organizuje booktour z tym właśnie tytułem. Lecę!
Na początku sceptycznie podchodziłam do starodawnego języka i zbyt wzniosłych wypowiedzi. Ale kilkanaście stron później wczułam się w ten rytm i byłam oczarowana. Mroźny klimat powoli mnie wciągał, każąc mi niepokoić się o bohaterki, przeżywać te trudne i nielogiczne emocje. To była niesamowita podróż. Przedziwna, rozedrgana. Ale wspaniała. Jestem bardzo na tak.
Proza skandynawska to jest coś, co prawie zawsze trafi w moje czułe punkty. 𝘗𝘢ł𝘢𝘤 𝘭𝘰𝘥𝘰𝘸𝘺, pomimo wielu różnic, kojarzy mi się bardzo z 𝘞𝘺𝘴𝘰𝘬𝘢̨ 𝘧𝘢𝘭𝘢̨. Podobny format, Norwegia, dziwna przyjaźń, dwoje dzieciaków, z których jedno kończy marnie... Też tak macie, że książki kojarzą Wam się ze sobą, a wcale nie wydają się takie podobne?
Dziękuję bardzo,
@uciekamwslowa, za podzielenie się taką perełką i zorganizowanie booktouru. KOCHAM TE AKCJE. Dla nich ja tu żyję.