Porządny kryminał uznanego i mającego swoje grono fanów , zmarłego dwa lata temu , Mankella Henninga . To moja trzecia książka tego autora i przyznaję że mi się podobała . Konstrukcja całej kryminalnej intrygi i zabójstwa , wprost przednia . Jednak przyznaję że Stefan Lindman niemiłosiernie mnie irytował . Facet zachowywał się co najmniej dziwnie i wkurzająco . Chyba dość subiektywnie solidaryzowałam się z biedną '' kiwaną '' przez niego Heleną i to podwójnie . Po pierwsze , Helena to kobieta , tak jak ja i jest Polką , znowu tak jak ja :) . A ten typek wredny , łaskę robił że do niej raczył zadzwonić , okłamywał ją , ale po pocieszenie , przytulenie i z brudnymi ciuchami to do niej leciał . Nie wiem czy tak reagują i zachowują się wszyscy faceci u których lekarz stwierdzi guza na języku , ale Stefanek mocno przesadzał . Zawodowo znowu , też autor za bardzo mu '' pomagał '' . Stefan bowiem , zaznaczmy na zwolnieniu lekarskim i zupełnie nie w swoim zasięgu zawodowym , albo się włamuje , albo zupełnym przypadkiem , zawsze trafia na coś ciekawego i bardzo ważnego dla śledztwa . A to teczkę z ważnymi dokumentami , a to mundur SS w garderobie starszej pani . Jednak mimo wszystko oceniając całość , uważam że jest to niespieszny , rozbudowany , dokładny i estetycznie napisany kryminał . Zresztą , ciągle mam takie dziwne wrażenie , że wątek kryminalny jest tu tylko niejako '' tłem '' do pokazania , że mimo upływu tylu lat od czasów II Wojny Światowej , skrajnie prawicowe ugrupo...