Właśnie skończyłam słuchać "Włoskie buty", w których życie bohatera w ciągu jednego roku zmieniło się o 180 stopni. Z samotnika mieszkającego od ponad 10 lat na wyspie stał się niespodziewanie posiadaczem rodziny, a w jego ustabilizowane życie wtargnęło zamieszanie, ale i nowy powiew wniesiony przez kobiety: tę, która go odnalazła, by mu przedstawić przed swą śmiercią córkę, której istnienia nigdy nie podejrzewał, i tę, którą on odszukał, by ją przeprosić za to, że kiedyś stał się przyczyną jej dramatu. To wszystko sprawiło, że stał się innym człowiekiem... ponownie otworzył się na innych.
W powieści jest mowa o starości, samotności z wyboru i umieraniu, ale w sumie nie mogę powiedzieć, by ze względu na również inne wątki była przygnębiająca. Ja takiego wrażenia nie odniosłam, a wiele można wynieść z jej czytania również dla siebie, gdyż jej fabuła pobudza do refleksji.