Cytaty z książki "Rewizja cz. 2"

Dodaj nowy cytat
Phineas Barnum miał rację, twierdząc, że nieważne, jak o tobie mówią — ważne, żeby poprawnie zapisali nazwisko.
Zazdrościł Chyłce sposobności, by rzeczywiście dokonać czegoś moralnie właściwego.
Schował elektronicznego papierosa do kieszeni marynarki i westchnął. Sam wybrał tę drogę, nie było sensu się nad tym rozczulać. Jeśli chciał bronić tych dyskryminowanych, trzeba było iść do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, nie do kancelarii Żelazny&McVay, która była maszynką do robienia pieniędzy.
Lokatorka bloku popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
— Zaraz po policję będę dzwonić — ostrzegła.
— Jestem adwokatem.
— I co z tego? Jak się pani nie uspokoi, może być pani nawet prezydentową, i tak zadzwonię.
On nie spał, bo popychał karierę do przodu, ona nie spała, bo pogrążała swoją coraz bardziej.
Prawniczka skończyła piwo i gospodarz natychmiast się ożywił.
— Potrzebujesz jeszcze jedno? — zapytał, wstając.
— Potrzebuję jeszcze dziesięć.
— Jestem na Pradze i idę w kierunku Cyganów — powiedziała.
Aspirant zapomniał języka w gębie.
— Słyszysz, Szczerbaty?
— Słyszę. Nie wiem tylko, co mi do tego.
— Mogę zginąć, więc chciałam zawczasu poinformować organy ścigania.
— Okej.
— Jakby co, przyjedź na Grochowską i idź po śladach krwi. W końcu mnie znajdziesz.
Tak postawić sprawę, to jak powiedzieć, że w Hiroszimie i Nagasaki miał miejsce pewien incydent albo że w czarnobylu i Fukushimie doszło do jakiegoś wycieku.
— Nigdy bym ich nie skrzywdził — powiedział. — Prędzej sam odebrałbym sobie życie.