'' Rówieśnik komputera '' , to jedna z tych książek które ja na własny użytek nazywam '' drewnianymi '' . Drewniane w niej jest wszystko . Zaczynając od tytułu , bardzo moim zdaniem '' niechwytliwego '' a wręcz odtrącającego , ram czasowych , przez budowanie postaci , relacji , dialogów i całej akcji . Jedynie kocówka jest przyłożeniem z grubej rury , ale też przewidywalnym .
Zacznijmy od tytułu , gdyby nie znajomy , mocno działający na rzecz anty dyskryminacji z powodów orientacji seksualnych , który mi tę książkę polecił , nigdy bym po nią nie sięgnęła , zakładając po tytule że to coś , co jest związane z komputerami , a zgłębianie zagadnień komputerowych od ich strony powiedzmy , technicznej , to zupełnie nie moja bajka .
Ramy czasowe powieści . Nie są dokładnie określone , ale załóżmy że rzeczywiście są to lata 60 - 70 XX w. , jak piszą inni opiniujący , skąd więc wzmianka w fabule opowieści o filmie który premierę w Polsce miał w roku 1990 w październiku ? Film nie jest wymieniony z tytułu , ale jest to dość znany i charakterystyczny film amerykański , który jest tak dokładnie opisany , że ktoś kto oglądał na pewno ten opis rozpozna , a ja go oglądałam i to chyba ze dwa , albo trzy razy nawet . Do tematu filmu , wrócę w dalszej części mojej opinii . Dalej , budowanie postaci i ich wzajemne relacje .
Ojciec , Władysław , wydaje się być mądrym człowiekiem , pochodzi ze wsi , ale zaraz po wojnie postanawia wyjechać do miasta , konkretnie Poznania i tam szuk...