Rozkosze namiętności

Kolejna historia zaproponowana przez Jeffries. Opowieść, którą dobrze się czyta, pozostawia jednak nutkę niedosytu i wspomnienia innych starszych książek autorki. Tak, bardzo lubię autorkę, jednak to nie przeszkadza mi w twierdzeniu, że kiedyś bywało lepiej. Samo ubranie bohaterów w odwagę w słownych wypowiedziach nie załatwi wszystkiego. Jak na moje oko bohaterowie Jeffries są coraz bardziej wyzwoleni, coraz bardziej współcześni. Problemy do których przyzwyczaiły nas autorki romansów historycznych, powoli znikają z listy problemów Jeffries. Zaczynają odbiegać od klasycznego romansu do jakich jesteśmy przyzwyczajeni (a przynajmniej ja jestem).
Nie do końca umiem powiedzieć czy to dobrze. Czy uzupełnienie słownictwa bohaterów o słowa niemal z innej epoki, o zachowania bardziej współczesne niż historyczne, wzbogaciło te książki. Nie wiem, ale jedno wiem – tęskno mi do historii Jeffries w bardziej klasycznym wydaniu. A może ona cały czas pisze tak samo, a jedynie ja mam błędne wyobrażenie o jej wcześniejszych książkach? W sumie, kto wie…
Myślę, że Rozkosze namiętności to książka na jedno popołudnie, która na długo nie zagości w mojej pamięci. Sama historia nie wydała mi się specjalnie oryginalna czy interesująca, ale przyznaje, że autorka nadal dobrze wypada w budowaniu napięcia między bohaterami.
Ja odpoczęłam przy niej po ciężkim tygodniu, więc uznaję, że spełniła swoje zadanie. Polecam, choć z zastrzeżeniem, że niewiele w niej odkrywczego.