Gdybym kiedykolwiek chciała napisać książkę, pragnęłabym mieć tak niesamowity styl jak ta autorka. Chciałabym móc zabrać czytelnika nie tylko do świata przedstawionego w książce, ale i umieć umieścić go w moim wnętrzu, by poznał każdą moją łzę, smutek, czy też radość w ten sposób, jaki przedstawiła to autorka. Niesamowicie emocjonująca i porywająca czytelnika do najdalszych zakamarków duszy każdego bohatera. Taka, która nawet po przeczytaniu woła, by ponownie do niej powrócić...
Książka choć z wiosenną okładką, to jednak prawie wszystkie emocje przeplatają się bardziej w kierunku jesieni. Jest ogrom uczuć, których nie w sposób wyłapywać, tak często się pojawiają. Pozycja sprawi, że poprzez wylane łzy oczyścicie swoje ciało ze złych emocji. Zapragniecie, by choć na moment wejść do świata bohaterki i pocieszyć ją choćby przytuleniem. Nie mam słów, które by określiły, jak bardzo jej współczułam, jak przykro się czytało o nieszczęściach, które lgnęły do niej jak muchy do mięsa. Już ucieczka chłopaka była bolesnym ciosem, jednak reakcja jej matki tylko tego bólu dokładała. Zamiast ją wesprzeć, zamiatała wszystko pod dywan mając nadzieję, że milczeniem problem zniknie. Bez domu i ręki, która powędrowałaby w jej stronę zasypia na obcej posesji marząc o szczęściu na które liczy każdy człowiek. Nie spodziewała się tylko reakcji ze strony mężczyzny, który znalazł ją przemarzniętą na jego altanie. Od tej pory wszystko co tylko może, chce jej ofiarować. Czy jednak uda mu się zma...