Ja naprawdę rzadko oceniam książki tak wysoko , ponieważ rzadko której książce udaje się tak mnie '' porwać ''. W tym wypadku wprost nie mogłam się oderwać od losów więźnia 29 11 z bloku '' B '', oddziału 10 - tego . Podchodziłam do tej pozycji trochę jak przysłowiowy pies do jeża , bo tak jak pewnie wielu innym , wydawało mi się , że niewiele ciekawego można napisać o jednym miejscu , w dodatku tak nudnym i okropnym jak więzienie . Bałam się też że książka będzie zbyt okrutna i z wielką ilością tak zwanej '' podwórkowej łaciny '' , czego nie lubię , a co byłoby usprawiedliwione , miejscem i środowiskiem o jakim książka opowiada . Moje obawy się nie spełniły , owszem łacina leci , ale w dawkach zupełnie usprawiedliwionych , bez zbytniego i niepotrzebnego epatowania przekleństwami . W ogóle książka ''czyta się sama '' . Co również ciekawe , nie ma w niej moralizatorstwa , ani też zbytniego marudzenia i biadolenia jaki to więzień 29 11 był młody i głupi i jak bardzo tego żałuje . Powieść w mojej opinii jest '' akuratna '' wszystko w niej jest mocne i wiarygodne , ani razu nie odniosłam wrażenia że autor w czymkolwiek przesadził . Klimat tej opowieści jest jedyny w swoim rodzaju , niepowtarzalny . Postacie tak naszego więźnia - narratora jak i jego kolegów stworzone po mistrzowsku . Bardzo polecam , temat nie jest z tych łatwych i przyjemnych , ale może wam tak jak i mnie uda się polubić Stanisława Żabikowskiego o ksywce '' Ropuch '' i jego więziennych kolesi . Ja ich polubiłam mimo wszystko i żal mi było się z nimi rozstawać . Na szczęście część druga już z półeczki na mnie spogląda . :)