Hakan Nesser dawno temu udowodnił, że skandynawska literatura kryminalna ma swój specyficzny klimat, a i on sam - swoim błyskotliwym humorem - świetnie się w niego wpisuje. To przymrużenie oka pojawi się czasem w "Szachach pod wulkanem", i całe szczęście, bowiem Barbarottiemu do twarzy z ciętym dowcipem.
Tym razem śledztwo inspektora zwiąże się z twórczością literacką, która swój początek ma w pisarstwie zaginionego właśnie autora Franza J. Lundego. Fragment jego powieści „Ostatnie dni i śmierć literata”, odkrywa historię morderstwa,w którym -zdaje się- sam autor uczestniczył. Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje gdy grono pisarzy, którzy nagle przepadają bez wieści, powiększa się.
Początek i pomysł fabularny przypadł mi mocno do gustu, zniknięcia, które pozornie łączy tylko wspólny fach zaginionych, tajemniczy stalker, pozostawione urywki utworów. Wszystko to składa się na zagadkowy, pochmurny klimat powieści.
Rzecz rozgrywa się niespiesznie, Gunnar Barbarotti zagłębia się w coraz dziwniejszy świat literatów, mnożą się pytania, a nieliczne poszlaki nie dają zbyt wielu podpowiedzi.
W tej, siódmej już odsłonie serii, inspektor pozostawiony jest samemu sobie, Eve znajduje się w podróży, wątku obyczajowego jest tutaj nieco mniej, niż to miało miejsce w poprzednich częściach.
Mimo naprawdę niezłego pomysłu i obiecującego początku, w którymś mome...