Minęło kilka lat od mojego ostatniego spotkania z twórczością B.A. Paris. Nie uważam jej wcale za wirtuoza gatunku, ale nie jest też przereklamowana jak kilka głośnych nazwisk ostatniej dekady. Paradoksalnie najbardziej podobała mi się w najmniej thrillerowym wydaniu, czyli w "Dylemacie". Jednak postanowiłam w tych ostatnich miesiącach roku poświęcić trochę czasu zagranicznym autorom, a że Paris czyta się szybko i dość przyjemnie, to od niej zaczęłam.
"Terapeutka" to powieść, w której od samego początku można wyczuć subtelną nutę niepokoju. Było to obiecujące, ale niestety napięcie nie narastało i ciarek zabrakło. Bardziej to taka sąsiedzka obyczajówka niż rasowy thriller, co mnie wcale nie zdziwiło, bo u tej autorki nie spodziewałam się dostać głębokiej psychologicznej rozgrywki. A że nie miałam oczekiwań, to i rozczarowana nie byłam.
Opis był dość enigmatyczny, więc kilka razy zaskakiwał mnie kierunek, w jakim podążała fabuła. Myślę, że dla dobra Alice niektóre wątki mogły być bardziej rozwinięte, a zwłaszcza jeden, bo niestety bez tego okazała się postacią raczej płaską i irytującą. Trudno zrozumieć jej motywacje, a jej zachowanie wygląda na niezdrową obsesję.
Najmocniejszą częścią tej książki jest na szczęście intryga. Wchodzi się w tę historię i po prostu chce się wiedzieć, jak ona się skończy. Tempo jest dość równe, różne rzeczy wychodzą na jaw. Może w pewnym momencie podejrzanych jest zbyt wielu i zbyt szybko się zmieniają, ale byłabym skłonna przymknąć na to oko, gdyby nie zakończenie.
Rozczarowało mnie rozwiązanie tej dobrze złożonej zagadki. Choć wyrażając się precyzyjniej, to przekonała mnie osoba za wszystko odpowiedzialna, ale okoliczności były dla mnie zupełnie niewiarygodne. Trochę autorka z tym przekombinowała, tak jakby zabrakło jej logicznego wytłumaczenia.
"Terapeutka" to powieść, przy której miło spędziłam czas. Nie zapamiętam jej na lata, nie stanie się moją ulubioną książką, którą będę polecać każdemu, jednak czasami wystarcza po prostu to, że lektura dostarczyła rozrywki i tak właśnie było w tym przypadku.
Moje 7/10.