Polityka narzędziem do osobistych celów. Sprawdza się wyśmienicie jako powieść wielu masek - gra, w której za wielkimi ideałami wyłaniają się mordy czy wygoda, aby zasiąść na tronie za kadencji bezwzględnych władców caratu. Conrad nikogo nie gloryfikuje, za co powinno się go chwalić - przewidział, że rewolucjoniści to takie same bestie, które udają, że chodzi o abstrakcyjne tezy wolności, o to, aby oddać władzę w ręce ludu. Wywrotowcy to tacy sami ,,nieudacznicy'', którzy myślą, że zamachami wywrócą świat do góry nogami, jak ci co prowadzą haniebną politykę monarchii i posłuszeństwa wobec aparatu policyjnego. Dzięki temu, że nie trzyma żadnej ze stron ,,W oczach Zachodu'' staje się pozycją ponadczasową. W dodatku uwielbiam te szpileczki wbijane w Wielką Brytanię, gdzie proletariat śpi w błogiej nieświadomości, że ich to nie dotyczy - ci z Zachodu nie chcą lub nie potrafią zrozumieć, jak działa Wschód. Są zaślepieni własnymi sprawami, własną kulturą, myślą, że są w centrum wszechświata, a tymczasem brak znajomości odległej Rosji sprawia, że łatwiej nimi pogrywać. Biedne owieczki - zagubione i bez pasterza.
To powinna być obowiązkowa lektura w szkołach, a nie ,,Jądro ciemności'', która nie dotyczy naszych ziem (ma wartość dla Europy, nie stricte Słowian). Mimo to - Joseph Conrad fantastycznie rozrysowuje konflikty, z których wynikają przykrości. Dogłębnie zbadał wojnę i jej przyczyny. ,,W oczach Zachodu'' ma tę przewagę, że stoi blisko nas, czai się tuż za rogiem...