Po zapoznaniu się z "dziełem " Jeffa Noona,jestem pewna,że autor przed napisaniem "Wurta" ,spożył przeterminowaną psią karmę i popił kompotem z maku. Efekt końcowy to kubeł pomyj z domieszką psiego guano. Jak ktoś lubi popaprane bredzenia z krainy szamba to na zdrowie. Ja dopisuję autora do listy : omijać z daleka!
“Wurt” nie stracił nic ze swojej oryginalności i siły oddziaływania… Kiedy cały świat jest na prochach, jego obraz nie może nie być dystopijny, ale dzięki prawdziwym ludzkim uczuciom nie traci realizm...