Kryminał „Za lasami” Moniki Litwinow to debiut literacki, a zarazem pierwsza część serii wydana w ramach self-publishingu. I już samo wydanie zasługuje na uwagę – ciekawa okładka przyciąga wzrok, a środek złożony jest z dbałością o komfort lektury czytelnika.
Mimo wszystko ważniejszy jednak jest środek i sama fabuła. Powieść zaczyna się mocno baśniowo. Jest ranek, zima, gęsty las we wsi Brzeźno pod Koninem. Starszy pan mieszkający w chacie na skraju lasu wybiera się ze swoim wieloletnim towarzyszem, pieskiem Kundlem, na spacer. Na swojej drodze natykają się na kosz pełen jabłek i jedno lekko nadgryzione… Jest też dziewczyna o kruczoczarnych włosach i śnieżnobiałej skórze. I na tym bajka się kończy, a zaczyna prawdziwy, mroczny kryminał. Autorka wykorzystała tu znane bajki w sposób zaskakujący i mocno niepokojący, co nadaje lekturze nie tylko grozy, ale i dużo oryginalności. Kreacje postaci są dopracowane i ciekawe, a miejsce akcji nadaje lekturze klimatu małego miasteczka, w którym niby wszyscy się znają, a jednak o mroczne tajemnice nietrudno… Akcja, szczególnie w drugiej połowie książki, jest dynamiczna, narracja przedstawiona naprzemiennie z punktu widzenia kilku postaci, a język przyjemny i staranny. Tematy trudne i zmuszające do myślenia. Dla mnie jest tu tak naprawdę tylko jeden minus – intrydze kryminalnej zabrakło kilku zmyłek, tropów, które prowadziłyby czytelnika na manowce. Mimo tego książkę uznaję za udany debiut, który skutecznie zajął mnie na kilka dobrych godzin. Jeśli autorka debiutuje samodzielnie w takim stylu, to w przyszłości ma szansę wspiąć się naprawdę wysoko! Już teraz polecam ją Waszej uwadze.