Czasem zdarzają się tematy, które jakaś publikacja opisze w sposób zupełny, przez co zmusi kontynuatorów problematyki do wtórności. Takie mam wrażenie czytając książki o błędach poznawczych po lekturze „Pułapek myślenia” sprzed kilku lat. Śledząc „Zalety irracjonalności” Dana Ariely stwierdziłem, że zdecydowaną większość opisanych w niej zjawisk lepiej oddał już właśnie Kahneman. Dodatkowo nie do końca zgadzam się z autorem i przykładami racjonalno-nieracjonalnych decyzji podejmowanych przez ludzi. Ariely, kontynuuje w niej temat z „Potęgi irracjonalności” (której nie znam). Opiniowana publikacja różni się od wcześniejszej tym, że jak autor wspomina we wstępie, ta jest bardziej osobista i skupia się na pokazaniu niejednoznacznej wartości irracjonalności, która czasem pomaga, czasem szkodzi. Uciekając od słownikowych definicji ‘racjonalne’ i ‘zdroworozsądkowe’, wydaje mi się, że Ariely pogubił się trochę we wnioskach o postawach ludzkich rozpatrywanych językiem ekonomii behawioralnej jako modelu decyzyjności, szczególnie gdy opisał łączenie się w pary na podstawie atrakcyjności wyglądu i własne doświadczenia oraz analizę decyzji po potwornym wypadku z młodości. Ale o tym napiszę na końcu.
„Zalety irracjonalności” właściwie nie mają dla mnie jasno postawionej tezy i chyba świadomie autor ją przemilczał, choć przyczyna tego niedookreślenia jest moim głównym zarzutem do pracy. Książka nie jest zła, ale jednak niesatysfakcjonująca. Ariely p...