Zawalcz o mnie

Druga część z serii o braciach Arrowood, tym razem autorka skupia się na Declanie i Sydney.
Złamał jej serce, bo uważał, że zasługuje na kogoś lepszego, że tak będzie dla niej lepiej.
Kłamstwo tak okrutne...
Słyszę trzask pękających serc.
Mija 8 lat. Czy Syd będzie w stanie wybaczyć mu to co zrobił?
To, jak ją zostawił?
Jak ją zniszczył?
Po Connorze kolej na Declana aby przez 6 miesięcy zamieszkał na farmie.
Będą się widywać, chcąc nie chcąc.
To o czym mówi Sydney, co czuje, czuję to razem z nią.
Te słowa bolą.
Ta dziura.
Wybrakowana, pusta, zniszczona.
To zabawne, kiedy Dec mówi, że prędzej odrąbałby sobie rękę, niż pozwolił by znów przez niego cierpiała. Bo ona cierpi. Cały czas.
Głupi chłopaku!
Obydwoje w pewnym sensie cały czas na siebie czekali. Niby żyli dalej, ale tak naprawdę, gdzieś tak wcisnęli pauzę. Świat dookoła żył, ale oni?
Ta historia podobała mi się bardziej, bardziej we mnie uderzała, bardziej się z nią utożsamiałam po części.
Ostatnie około 100 stron, to dodatkowo taki ogrom emocji! Trudno było się oderwać, a i kilka razy w oczach miałam łzy.
Plusem tej serii jest też to, że pozostali bohaterowie są wciąż obecni i ważni dla treści. Z ogromną chęcią sięgnę po opowieść o kolejnym bracie :)

„Dopiero gdy coś tracisz, doceniasz tego prawdziwą wartość”

Ta jedna sentencja może być streszczeniem książki „Zawalcz o mnie”. To historia Declana i Sydney, dwójki ludzi, którzy w młodości tworzyli wydawać by się mogło nierozerwalną parę, jednak ciąg złych wydarzeń, poczucie odpowiedzialności, a potem winy, zmusił Declana do wycofania się ze związku z Sydney. Chłopak ucieka do Nowego Yorku i zostawia dziewczynę ze złamanym sercem.

Mijają lata, ich drogi ponownie się przecinają, ale okazuje się, że prawdziwego uczucia nie pokona ani odległość, ani czas. Pytanie tylko czy będą chcieli dać sobie szansę jeszcze raz. Wydawać by się mogło, że motto życiowe, wpajane Declanowi w dzieciństwie przez matkę, powinno stać się dla niego drogowskazem w tej sytuacji.

„Strzała miłości przeszywa serce. Celny drugi strzał wytycza właściwą drogę”

To druga część opowieści o braciach Arrowood, co najmniej równie dobra jak pierwsza, choć ja uważam, że nawet lepsza. Autorka ma lekkie pióro i całość czyta się bardzo szybko, ale z wypiekami na twarzy. Michaels mówi o rzeczach ważnych w bardzo prosty sposób, to na pewno nie jest kolejne romansidło, ale piękna opowieść o sile miłości i o tym co jest w życiu powinno być priorytetem. Nawet zaszkliła się łezka w oku. Ciekam niecierpliwie na opowieść o kolejnym bracie Arrowood.

"Zawalcz o mnie" to kolejna część tetralogii od Corinne Michaels.
Druga część, drugi brat, bo tak wygląda koncepcja na tę serię. Prolog przypomina zdarzenia z przeszłości, które uwarunkowały obecną sytuację młodych bohaterów. Ojciec alkoholik, jedna zła decyzja i cały świat staje na głowie. Najbardziej poszkodowanym wydaje się być Declan, to on porzuca plany na przyszłość z Sydney i wyjeżdża aby ochronić braci. Ale wiecie jak to mówią - stara miłość nie rdzewieje.
No dobra, ale nie ma co tu streszczać. Corinne Michaels ma w swoim warsztacie jakąś uważność, która sprawia, że czytelnik nie ma wyjścia i zaczyna głęboko odczuwać te same emocje co bohaterowie. Sama śmiałam się do łez, kibicowałam, a później przeżyłam szok i ryczałam jak bóbr. Choć fabuła jest odrobinę przewidywalna, autorka potrafiła wepchnąć w nią kilka zupełnie zaskakujących momentów. Bohaterowie to postacie, których nie da się nie lubić. Poza ogromnym poczuciem humoru, są piekielnie lojalni i rodzinni i obok tego nie można przejść obojętnie.
Uwielbiam tę serię, jeszcze nie było premiery "Zawalcz o mnie", a ja już nie mogę się doczekać kolejnej części! Dlatego jeżeli macie ochotę na ogrom wzruszeń i kawał dobrej powieści, to z ręką na sercu polecam Wam tę historię!

Nie była to najlepsza książka romantyczna, jaką czytałam. Często w głowie pojawiało mi się wręcz, że niektóre sceny są zbyt landrynkowe i od nadmiaru miłości aż mi się źle robiło…

Pierwsza część tej serii wciągnęła mnie o wiele bardziej niż ta, jednak nie była też bardzo dobra.

,,Zawalcz o mnie” opowiada losy miłosne kolejnego z braci. Jak mam być szczera, postaci zlewają się ze sobą. Bracia mają identyczne charaktery, tak samo jak ich wybranki. Czytając część po części, miałam wrażenie, jakbym czytała o tych samych postaciach. Niektóre zachowania się różniły, jednak po przeczytaniu całości w głębi odczuwam, że można było wykreować bardziej charakterystyczne postacie.

Jako przerywnik między czytaniem kryminałów te książki są ok, bo bardzo szybko się je czyta i nie trzeba mocno się wysilać, aby zrozumieć całą historię. Z tego co widziałam, dla wielu osób ta książka bardzo się podobała, lecz mi niestety nie skradła serca. Myślę, że po kolejną część sięgnę bardziej z ciekawości, jak autorka wykreuje następnych bohaterów.

Moim zdaniem drugi tom był lepszy niż pierwszy, aczkolwiek nie wywołał u mnie łez. Dużo osób w swoich recenzjach pisało o tej historii, że to wyciskacz łez. Ja uważam, że wcale nie( albo mam serce z kamienia 😅), jakoś mnie aż tak nie poruszyła.

Gorąco Wam polecam te książki tylko koniecznie zacznijcie od pierwszego tomu, w innym wypadku, nie do końca będziecie wiedzieć, o co chodzi.

Kiedy skończyłam czytać pierwszy tom serii – Wróć do mnie, to wiedziałam, że moja przygoda z braćmi Arrowood dopiero się zaczęła. I przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekałam na kolejną część.

Drugi tom jest trochę inny, może mniej drastyczny od poprzedniego, chociaż nie brakuje w nim momentów przez które czytelnik wstrzymuje oddech.

Muszę jednak przyznać, że Sydney, główna bohaterka, początkowo trochę mnie irytowała. Ciągle powtarzała jak bardzo kocha Declana, rozpaczliwie mu tę miłość udowadniając i z jednej strony narzucając się mu, a z drugiej jawnie wątpiąc w jego uczucie. Taki trochę misz-masz. A on? On też nie tak do końca nie był pewien tego co czuje, oboje chyba nie potrafili zaufać sobie ponownie i zrozumieć co jest dla nich najważniejsze.

No właśnie, ale czy uda się Declanowi dotrzymać danej sobie obietnicy? A może jednak wydarzy się coś, co zburzy tak mocno zbudowaną deklarację?

Autorka powoli buduje napięcie, lecz w pewnym momencie rzuca dość emocjonalne wyzwanie, które na jakiś czas mocniej oddziałuje na czytelnika trzymając go w dość mocnej niepewności.

Myślę, że do sukcesu pozytywnego odbioru książki w dużej mierze przyczyniają się dobrze wykreowane osobowości bohaterów. A to się chyba autorce udało.

Narracja powieści jest w pierwszej osobie, ale fabuła przedstawiona jest z pozyc...

‘Zawalcz o mnie” to druga część cyklu opowiadającego o losach czterech braci, którzy po traumatycznych przeżyciach zawierają pakt – żadnych uczuć, żadnej miłości, żadnych kobiet i żadnych dzieci. Cóż, rzucili losowi wyzwanie, to ten postanowił z nich zadrwić…

Słodkie frazesy – to właśnie ich poszukujemy decydując się na romans książkowy. Bo nie oszukujmy się, że sięgając po ten gatunek, nie oczekujemy wzniosłych ideałów, a miłej opowieści, która odciągnie nasze myśli od codzienności. Mnie odciągnęła całkowicie, bo przez kilka godzin żyłam tylko losami Sidney i Declana, a okna myły się same ;) Declan w imię wyższego dobra porzucił ukochaną Sidney osiem lat wcześniej. Miał już nigdy nie wracać do rodzinnego miasteczka, ale w testamencie ojciec postawił synom ultimatum – odziedziczą majątek, jeśli zamieszkają ponownie na rodzinnej farmie przez pół roku. Declan wraca więc w rodzinne strony, aby zmierzyć się ze swoją przeszłością. Jednakże Sidney nie ma zamiaru ułatwiać mu tego pobytu, chce poznać przyczynę jego ucieczki sprzed lat i raz na zawsze rozliczyć się ze swoimi uczuciami.

Ta książka to z pewnością dobry romans, który wciąga bez reszty. Nie nudziłam się i naprawdę przyjemnie spędziłam czas. Może i było szablonowo, ale było też emocjonująco! Historia tej dwójki, to dowód na to, że uczucia nie słabą z upływem lat, że czasem warto przyznać się do błędu. Jeśli miłość jest prawdziwa, to przetrwa nawet rozłąkę. Ale czasem tak bywa, ż...

Przyznam się, że pierwsza część perypetii braci Arrowood spodobała mi się na tyle, że ucieszyłam się gdy w moje ręce wpadła kontynuacja tej przygody. Tym razem poznajemy historię najstarszego z braci, czyli Declana.

Jednym z warunków postawionych przez ojca w testamencie był wymóg, by każdy z braci przez pół roku zamieszkał na rodzinnej farmie. Teraz kolej Declana, który jest odnoszącym sukcesy biznesmenem.
W miasteczku, do którego zmuszony jest powrócić, przed dziesięciu laty zostawił swą młodzieńczą miłość Sydney Hastings. Znikając z dnia na dzień, złamał jej serce. Choć Sydney uważa, że Declan nie zasługuje na drugą szansę, to oboje nigdy nie przestali o sobie myśleć. Czy dziewczyna jest w stanie ponownie mu zaufać?

,,Zawalcz o mnie" to historia miłości, która jest w stanie wszystko wybaczyć, a o prawdziwe uczucie warto walczyć wszelkimi sposobami. Mimo że to kolejna dość przewidywalna historia, oparta na tym samym schemacie co część poprzednia, to nie potrafię odmówić jej mnóstwa uroku.

Wydarzenia poznajmy naprzemiennie z perspektywy dwójki głównych bohaterów.
Momentami trudno mi było zrozumieć postępowanie Declana, lecz należy pamiętać, że duży wpływ na jego czasem nieracjonalne zachowanie, miało trudne dzieciństwo u boku agresywnego i nadużywającego alkohol ojca, który bez chwili wahania gotów był wrobić własnych synów w śmiertelny wypadek, który to on spowodował pod wpływem alkoholu. Przypominam, że bracia zawarli pakt "Żadnych m...

#bookmorning 💖
Na dzień dobry mam dla Was opinię o książce "Zawalcz o mnie" przeczytane @corinnemichaels
💖
Bardzo czekałam na kolejnego z braci Arrowood... Declan już w pierwszej części skradł moje serce, a tutaj naprawdę pokochałam go w całości.
❗"oddycham tylko dla niej. Tylko ona się liczy. A teraz muszę pozwolić jej odejść. Jedna chwila odebrała mi wszystko"
.
Declan i Sydney byli w związku, jednak mężczyzna zostawił ją, wyjechał... Po 8 latach wraca. Czy jest szansa dla tej dwójki? Czy łatwo zapomnieć o przeszłości?
❗"żeby coś pokonać, trzeba stawić temu czoło"
Sydney kocha Declana całym sercem, walczy, jednak to za mało... Postanawia wyprowadzić się... Czy Declan się opamięta i będzie tu happy end?
❗"celny drugi strzał wytycza właściwą drogę [...] bo pierwszy raz zwykle się nie udaje i trzeba strzelić znowu"
Czy można kochać i jednocześnie nienawidzić?
❗"Życie bez miłości to nie życie. To tylko egzystencja"
.
Związek, który się rozpadł przez tajemnice, sekrety. Czy wyjawienie prawdy, oczyści stosunki między tą dwójką?
❗"zasługujemy na drugą szansę"
Podsumowując, ta historia skradła moje serce. Jak pisałam, Declana pokochałam od samego początku.
.
Nikt nie powiedział, że związek dwojga ludzi jest łatwy... Prawda, zaufanie potrafi umocnić uczucie. Jeśli tego brakuje, nie ma mowy o dobrej relacji.
Ta dwójka przeszła wiele, bo przecież nikt nie jest idealny.
Cieszę się, że mogłam poznać tę hist...

7 kwietnia swoją premierę miał drugi tom z serii Arrowood Brothers zatytułowany “Zawalcz o mnie” autorstwa Corinne Michaels. Historia którego brata przypadła Wam bardziej do gustu, jeśli jesteście już po lekturze?

Declan zostawia w Sugarloaf miłość swojego życia - Sydney. Robi to, żeby uchronić dziewczynę przed samym sobą. Kiedy przychodzi jego pora mieszkania na farmie jest wściekły, nie chce tu być. Po spotkaniu z Syd lądują w swoich objęciach, nad brzegiem stawu. Dochodzi między nimi do zbliżenia, które jest końcem lub początkiem ich relacji.

Pierwsza część wywołała u mnie zdecydowanie więcej emocji, ale ta również była bardzo dobra. Były momenty, w których łzy same cisnęły się do oczu. Powodowały szybszy oddech i bicie serca. Najstarszy z braci Arrowoodów - Declan, denerwował mnie niesamowicie, w pewnych momentach. Życzyłam mu jak najlepiej, chciałam, żeby wreszcie odnalazł szczęście i spokój. Było mi go bardzo szkoda. Kolejna piękna historia o miłości, trudnościach i przeciwnościach losu, pragnieniu drugiej osoby. Historia pełna jest poczucia humoru, walki o uczucie, namiętnych i pełnych gorąca scen.

“Zawalcz o mnie” jest to romans z oczywistym zakończeniem, to się już wie od początku. Jednakże niesamowicie przeżywa się emocje i zmagania bohaterów podczas ich wędrówki do celu. Czytało się znakomicie, język na pewno zachęca do czytania. Serdecznie polecam! Już wyczekuję z niecierpli...

Dziś trochę o drugiej części serii Arrowood Brothers.

Tym razem poznajemy historię Declana, który po prawie dziesięciu latach pojawia się w rodzinnych stronach.

Pewnego dnia, gdy widzi Sydney, wracają wspomnienia związane z ich związkiem. Miało być pięknie, ale ich szczęście pękło jak bańka mydlana - on nieoczekiwanie ją zostawił. Sama myśl o przeszłości sprawia im ogromny ból, jednak obydwoje są świadomi tego, że nadal darzą się gorącym uczuciem. Jedna sekunda zapomnienia będzie miała poważne skutki.

Szczerze mówiąc, rzadko sięgam po takie książki. Po przeczytaniu pierwszej części miałam mieszane uczucia, z tą jest podobnie. Jest napisana dobrze i szybko się czyta, ale do połowy fabuła okropnie mnie nudziła. Miałam nawet ochotę nie czytać dalej. Irytowały mnie wydarzenia, a jeszcze bardziej, niezdecydowanie bohaterów. Wiem, że miało to oddać ich wątpliwości i rozdarcie, ale do mnie to nie przemówiło.

Dopiero później zaczęło się coś dziać, pojawiły się większe emocje i czytałam z zaciekawieniem.

Myślę, że ta książka spodoba się komuś, kto polubił pierwszą część, bo schemat jest dość podobny. Dla mnie nie było źle, ale nie było też świetnie. Muszę przyznać, że druga połowa książki jest naprawdę udana i emocjonująca i to ona wpłynęła na to, że moja ocena jest troszkę wyższa niż zakładałam.

Drugi tom, kolejny z braci, a że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to oczekiwania były duże. Podobało mi się, jednak pierwszy według mnie był lepszy. Już tłumaczę dlaczego.

Główni bohaterowie kiedyś byli parą, jednak przez jedno traumatyczne wydarzenie rozstali się. Teraz spotykają się znów i jak się domyślacie, to wywoła lawinę wydarzeń. I sam pomysł jest super i z dużym potencjałem, ale mnie brakowało takiej konsekwencji i stanowczości, co znalazłam w pierwszym tomie. Tutaj bohaterowie krążą obok siebie, co jakiś czas wyznają sobie miłość i nic z tego nie wynika. Brak komunikacji między nimi jest trochę irytujący, bo wydaje się, że jedna rozmowa mogła doprowadzić do "żyli długo i szczęśliwie", ale co to byłaby za powieść kończąca się po 30 stronach. Jest też tutaj trochę dramatu, dawania drugich szans, walki, wszystko to sprawia, że pomimo mojego niezrozumienia zachowań bohaterów, czyta się dobrze i ciężko się oderwać. Styl poprawny, taki do jakiego przyzwyczaiła nas autorka.

Nie jest to książka 10/10, ale przyjemny, trochę przewidywany romansik, który świetnie będzie się czytał. Ale ja już czekam na perypetie kolejnego brata.

"(...) Często nie znamy właściwej ścieżki i wybieramy złą, ale jeśli jesteś mądry i skupiony, zawsze możesz skorygować drogę, którą idziesz."
Nie mogłam się doczekać historii Sydney i Declana, i tak jak się spodziewałam, ta część podobała mi się bardziej niż poprzednia, a to zasługa przede wszystkim bohaterów. Sydney to piękna, silna i inteligentna kobieta, która przez całe życie kochała tylko jednego mężczyznę, mężczyznę który obiecał jej przyszłość, a który ją porzucił. Dla Declana natomiast zawsze liczyli się tylko bracia i Sydney, ale gdy doszło do tragedii, musiał dokonać niemożliwego wyboru. Gdy po latach rozłąki spotykają się ponownie, dawne urazy i tłamszone uczucia wybuchają ze zdwojoną siłą. "Zawalcz o mnie" to do bólu romantyczna i ciepła opowieść, i mimo, że jest dosyć przewidywalna, to spędziłam z nią miło czas, chociaż myślałam, że będzie bardziej dramatyczna i emocjonująca. Po zastanowieniu myślę, że to jest właśnie to czego brakuje mi w tych książkach, a mianowicie większych emocji, takich które sprawiłyby, że z niecierpliwością przewracałabym kolejne strony, jednak mimo to, to naprawdę dobra i godna uwagi seria.

Ta część podobała mi się dużo bardziej niż tom pierwszy. Historia głównych bohaterów pochłonęła mnie tak bardzo, że książkę przeczytałam w jeden dzień. Czasami tylko wkurzał mnie upór głównego bohatera.