Faktem jest, że nie potrafię zarwać nocy dla książki, nawet jeśli bardzo mnie zaangażuje, zwyczajnie zawsze sen wygrywa. Jestem też osobą, która nie siedzi do późnych godzin, ale zdarzają się wyjątki i to był jeden z nich! Książka ZŁE DZIECKO sprawiła, że całkowicie przepadłam.
Dawno nie czułam tak dużej potrzeby rozwikłania całej zagadki, Hannah totalnie mnie przerażała. Nigdy nie chciałabym jej spotkać, nigdy nie chciałabym spojrzeć jej w oczy, ani doprowadzić do sytuacji, w której mogłabym jej jakoś podpaść. Przy takich osobach zawsze trzeba mieć się na baczności, chociaż to tylko dziecko…
Od samego początku dziewczynka sprawiała wiele problemów, nie potrafiła wyrażać swoich emocji, chyba, że tych złych, jej ironiczny uśmiech doprowadzał do szału, a jej czyny zatrważały. Czy można jej było jakoś pomóc? Kiedy Hannah odkryła przez przypadek tajemnice rodziców było tylko gorzej…
Autorka wprowadza czytelnika do świata pełnego niepokoju i strachu, emocji, które z każdą stroną coraz bardziej są odczuwalne i jakby zacieśniają złowieszczą pętlę. Przedstawione są dwie perspektywy czasowe. Druga połowa lat osiemdziesiątych i dzieciństwo Hannah oraz rok 2017, kiedy to młody mężczyzna ginie bez śladu, a jego partnerka za wszelką cenę próbuje go odnaleźć. Po drodze poznaje fakty, które stawiają go w złym świetle, ale ta nie poddaje się, brnie coraz dalej, a z każdą chwilą poszukiwania stają się coraz bardziej niebezpieczne.
Początkowo zastanawiałam się co te dwie historie mogą mieć ze sobą wspólnego, autorka znakomicie ukrywała najważniejsze kwestie powoli odsłaniając poszczególne elementy, które powodowały gęsią skórkę na moich rękach.
Tkwiąc w latach osiemdziesiątych nie chciałam z nich „uciekać”, chciałam od razu dowiedzieć się wszystkiego, ale z drugiej strony tak bardzo nurtowało mnie co będzie dalej z porwanym mężczyzną… To misternie utkana historia, znakomicie skonstruowana, niosąca za sobą tylko strach, lęk i obawy, które się pogłębiają.
Manipulacja to coś co jedna z bohaterek opanowała do perfekcji. Potrafiła każdemu zagrać na nosie. Potrafiła każdą sytuację obrócić na swoją korzyść. Potrafiła zaszkodzić, bo chciała tylko jednego, zadać cios, który naprawdę każdego zaboli z ogromną mocą.
Jedno zaskoczenie… dwa…trzy… nie tu był ich ogrom, otwierałam tylko buzie coraz bardziej zszokowana kolejnymi „atrakcjami”. W końcu zamknęłam książkę i odetchnęłam głęboko, bo momentami brakowało mi tchu.
Takich thrillerów szukam! Niebezpiecznych, mącących w głowie, pełnych kłamstw i niedopowiedzeń, napięcia, niepewności, konsternacji i koszmaru. Oj tak, tu każdy bohater przeżywał swój koszmar… nawet ona.