'' Nie wiem czemu się tak do niego uprzedziłem, chyba dlatego że miałem już dziewięć czy dziesięć lat z hakiem i musiałem kogoś nie znosić, jak wszyscy ''
Książka na pewno nietuzinkowa i nie pospolita . W dodatku z mocnym polskim akcentem, w osobie pani Rozy starej Żydówki cudem ocalałej z Auschwitz . Pani Roza ma sześćdziesiąt pięć lat jest gruba, niemal całkiem łysa i schorowana. Mieszka na szóstym piętrze starej kamienicy bez windy, w Belleville, dzielnicy Paryża, gdzie spotkać prawdziwego Francuza, to cud. Za to wszelkich innych narodowości i kolorów skóry, bez liku.
Stara Żydówka kiedyś ''radziła'' sobie jak każda inna kur...wa, teraz pomaga swoim młodszym koleżankom po fachu '' przechowując '' ich dzieci . Jednym z takich ''niefortunnie urodzonych dzieci'', jest Mahomet , Momo, jak sam o sobie mówi, który jest narratorem tej opowieści. Momo ma dziesięć lat i bardzo chciałby dowiedzieć się czegoś o swoich rodzicach, bardzo tęskni za matką, jednak nie ma skąd się dowiedzieć, konstatuje więc ''Jedyna rzecz której byłem pewien to to że moja matka była kobietą , inaczej się nie da'' . To raczej niewiele jak na informacje o zdawałoby się najbliższej dziecku osobie jaką niewątpliwie powinna być matka.
Książka jest rewelacyjna. Wprost powala i przytłacza celnością spostrzeżeń, gorzko prawdziwymi komentarzami wypowiadanymi przez Momo. Właściwie to aż nie wiem co powiedzieć, pod tak dużym wrażeniem jestem. Moja opinia powinna składać się z samych cytatów, wtedy byłaby najbardziej wyrazista i trafna pokazując wielkość moich emocji i odczuć jakich doświadczałam przy lekturze tej książki. Niektóre zdania i zdarzenia aż bolały, kuły i szczypały swoją dosadnością. Momo jest dzieckiem, chociaż zachowuje się jak dorosły i w sytuacji skrajnie ekstremalnej, jak postępująca ''amnestia'' pani Rosy, dokonuje czegoś bardzo niebanalnego, by spełnić obietnicę daną Żydówce.
Były też momenty smutno zabawne , jak chociażby portret ''Pana Hitlera'' , który pani Roza trzymała pod łóżkiem i który działał na nią jak sole trzeźwiące. Lub stary parasol ubrany w melonik i nazywany Arturem - przyjacielem. Bardzo, bardzo polecam tę pozycję. To gwarant wielu emocji, czasami dość skrajnych .