Avatar @melkart002

@melkart002

26 obserwujących. 5 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
26 obserwujących.
5 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około godziny temu.
poniedziałek, 13 lutego 2023

Kim był Aleksander Wielki?

Aleksander to bohater ogromnej ilości podań i mitów, postać tak niezwykła, że nadal rozbudza emocje i to nie tylko amatorów historii starożytnej. Był geniuszem wojny, bezkompromisowym marzycielem, wcielającym swe imaginacje w czyn. Mimo to, przylgnęły do niego również niepochlebne epitety – pijaczyna, rzeźnik, małostkowy wariat i okrutnik. A przecież słynął również ze swej litości, wyrozumiałości dla odmiennych kultur i zwyczajów… Kim tak naprawdę był? Cóż, ten niezwykły Macedończyk był zapewne wszystkim na raz – i geniuszem, i okrutnikiem, zarazem mecenasem sztuki i jej niszczycielem, bohaterem a zarazem antybohaterem.

 

Zburzenie Teb

Aleksander, mający niespełna 20 lat, wyprawił się pod mury Teb, jednego z najważniejszych polis w Helladzie, do nie dawna stanowiącej jej największą potęgę militarną. Teby miały jedną z najbarwniejszych i najdłuższą historię, były zamożne i niesamowicie dumne. Nieugięci Beoci nie mogli i nie chcieli uznać nad sobą zwierzchności „barbarzyńskiego” młokosa z dzikiej, jak sądzili, Macedonii. Woleli zamknąć przed Aleksandrem bramy miasta, solidnie przygotowując się do długotrwałego oblężenia.

Aleksander, chcący wszystkim udowodnić, iż pod każdym względem przewyższa swego ojca Filipa, dążył do jak najszybszego wyruszenia na wyprawę przeciwko perskiej monarchii Achemenidów. Nie mógł znieść, że ktoś ośmielił się zmącić jego plany. Na Wschodzie czekały go chwała, nieznane Grekom bogactwo, niewysłowione przygody, nieznane ludy, tajemnice i rozkosze… Nic przeto dziwnego, że bunt niepokornych Tebańczyków wzbudził jego największe oburzenie. Tym bardziej, że przezwano go tam tyranem, i wezwano do oporu przeciw Macedończykom wszystkie polis Grecji. Coś takiego zasługiwało na największą karę. Sytuację Teb komplikował fakt, że na ich akropolu znajdowała się załoga macedońska, dobrze zaopatrzona i czekająca na odsiecz z północy.

Plutarch pisał: „gdy pod Teby na czele wojska podstąpił, umyślnie się zatrzymał przez czas niejaki, aby się [Tebanie] upamiętali i dobrowolnie odstąpili od rokoszu. Ogłosił więc przebaczanie byleby mu wydali hersztów spisku […] Ale oni […] ogłosić kazali, iż kto chce bronić wolności greckiej, niechaj się z nimi łączy. Widząc, iż łagodnością uporu ich nie przeprze, udał się do kroków wojennych. Nastąpiła bitwa z obu stron równie zapalczywa; ale gdy osadzeni w zamku tebańskim Macedończycy wypadłszy stamtąd, tył wzięli Tebanom, okrążeni na około polegli prawie wszyscy, broniąc z niewypowiedzianą odwagą ojczystych swobód. Zdobyte miasto zburzyła do szczętu mściwa zwycięzców zapalczywość”.

Według współczesnych szacunków, blisko 6000 Tebańczyków zginęło w walkach, a prawie 30 tysięcy mieszkańców miasta zostało wziętych do niewoli. Teby, jedno z największych, najbogatszych i najludniejszych miast starożytnej Hellady zostało skazane na zagładę. Aleksander zdecydował się na wyburzenie całej zabudowy stolicy Beocji. Oszczędzono jedynie dom poety Pindara, który w niedalekiej przeszłości, opiewał jednego z przodków macedońskiego króla.

Zastanawia fakt, dlaczego zapalczywy Macedończyk dokonał tak wielkiego aktu wręcz barbarzyństwa. Czy chodziło o względy polityczne? Może myślał w ten sposób – „Uważajcie Grecy, za każdy przejaw nieposłuszeństwa, zostaniecie surowo ukarani”. Być może. Faktem jest, że póki żył, żadne państwo greckie – poza Spartanami, którzy daremnie próbowali odbudować swoje państwo na Peloponezie, stając przeciwko wojskom macedońskim dowodzonym przez Antypatra– nie odważyło się przeciwko niemu zbuntować. Czy Aleksandrowi chodziło o chęć zaspokojenia zwykłej zemsty, za odłożenie w czasie wyprawy perskiej? Znowu wypada rzec – być może. Prawdopodobna wydaje się również chęć ukazania swoim wojskom, że będą mogli zaspokoić swoje potrzeby – nieograniczony rabunek, zdobycie niewolników, nałożnic, miał zachęcić ich do perskiej przygody… A może Aleksander już wtedy uważał się za nadczłowieka, boga, który stoi ponad wszelkimi prawami? Być może. Po upływie tylu wieków, ciężko orzec.

 

 

Rzeczywisty mit

Życie Aleksandra Wielkiego to niesamowita mieszanka prawdy, legend, mitów, niedopowiedzeń. Sam Aleksander wierzył, że wywodził się bezpośrednio od największych greckich bohaterów. Jego matka, niezwykle piękna i dumna Olimpias, nieprzeciętnie inteligentna księżniczka z Epiru, swój ród wywodziła od Achillesa, największego z bohaterów Iliady. Nic dziwnego, że młody królewicz tak usilnie dążył do tego, aby dorównać swojemu idolowi. Ród Argeadów, odwiecznych władców Macedonii, wywodził się w prostej linii od Herkulesa, największego z herosów greckiej mitologii. I jak tu nie popaść w megalomanię? Komuż z nas współczesnych nie zakręciłoby się w głowie, gdyby sięgnął do aż tak wyśmienitych rodzinnych korzeni?

Już od wczesnego dzieciństwa Aleksandra cechowały niezaspokojone i niespokojne ambicje, sięgające krańców całego zamieszkałego świata. Plutarch pisał, że młodzieniec nawet był zazdrosny o każde zwycięstwo swego ojca, Filipa. Pewnego razu: „Słysząc, jak ojciec zabierał kraje, płakał, że mu nic do brania nie zostawił” – pisał historyk. Czy już to nie świadczy, jakim człowiekiem chciał i miał być w przyszłości Aleksander?

 

 

Nauka u Arystotelesa

Młody królewicz uczył się pod okiem Arystotelesa, jednego z największych, o ile nie największego z filozofów starożytności. Do trzynastego roku życia, Aleksandra kształcili inni najlepsi ze znanych ówcześnie nauczycieli. Wszystko po to, by w przyszłości Aleksander mógł zdobyć miano wielkiego władcy. Jednak dopiero nauka pod okiem Stagiryty (Stagira to miasto z którego pochodził Arystoteles) rozwinęła w Macedończyku jeszcze większą inteligencję. Filozof od razu odgadł z jakim typem człowieka ma do czynienia, i nawet nie próbował wpoić swemu uczniowi skromności. Arystoteles rozbudował jego zainteresowanie światem, i choć nie zawsze nauka szła tropem wyznaczonym przez nauczyciela, dokonał czegoś wielkiego.

Stagiryta uczył młodzieńca zasad logiki, praw rządzących polityką, nauczał teorii poezji, rozwijał zainteresowanie światem przyrody oraz filozofią. I tylko królowa nauk, matematyka, nudziła Aleksandra. Arystoteles przez prawie pięć lat kształcił królewicza i jego towarzyszy, wywodzących się z najlepszych rodów Macedonii (tak przynajmniej uważają historycy – bezpośrednich dowodów jednak brak). Co ciekawe, wydaje się, iż to uczeń wywarł większy wpływ na mistrza, niż mistrz na ucznia. Niemal wszystkie najważniejsze dzieła sławnego filozofa powstały dopiero po zakończeniu nauki Aleksandra! Czyżby królewicz stał się ożywczym natchnieniem dla „naukowca”?

Arystoteles nie zdołał, wbrew podejmowanym próbom, wykształcić w Aleksandrze poczucia umiaru, choćby w najmniejszej rzeczy. Macedończyk nie znał granic w niczym, co czynił. Gdy pił, pił najwięcej; gdy zdobywał, zdobywał najszybciej, najsprawniej, najzuchwalej… Miał niepohamowaną ambicję, jeszcze większą odwagę, niejednokrotnie graniczącą z bezmyślną brawurą, a gdy wpadał w gniew, okazywał się bardzo okrutny. Tuż po zburzeniu Teb, stosunki pomiędzy Aleksandrem a jego mistrzem, wyraźnie ochłodziły się, mimo to, do końca życia utrzymywali poprawne kontakty. Król nawet ofiarował filozofowi 800 talentów srebra (1 talent równał się ok. 26 kg), które ten miał przeznaczyć na „badania naukowe”. Arystoteles w zamian napisał dla Aleksandra kilka prac, między innymi „O koloniach” i „O królestwie”. Ich korespondencja, niestety nie zachowana, liczyła podobno aż 4 księgi!

Aleksander wybierając się nad podbój achemenidzkiego Wschodu, zabrał ze sobą wielką liczbę wszelakiego rodzaju „naukowców”, złożonych w dużej części z uczniów Arystotelesa. Ich głównym zadaniem było zbadanie i skatalogowanie flory i fauny, zastanej na Wschodzie. Z wyników ich prac, korzystano w Europie przez długi szmat czasu. Siostrzeniec Arystotelesa, Kallistenes z Olintu, otrzymał nawet zaszczytną funkcję oficjalnego historyka macedońskiej kampanii. Niestety, jego kariera zakończyła się tragicznie – Kallistenes został oskarżony o udział w spisku na życie króla (jak się wydaje nie bezzasadnie) i stracony. Co na ten temat myślał dawny mistrz, nie wiemy. Tak czy inaczej, Aleksander do końca swego życia interesował się wszelkimi odkryciami i hojnie łożył na wszystkie badania.

 

Poza granicami

To wszystko nie znaczyło, że był dobrym człowiekiem. W dążeniu do raz wyznaczonych celów, Aleksander nie wahał się nawet na największe zbrodnie. Najpierw, choć brak bezpośrednich dowodów, maczał palce w zamachu na Filipa, dzięki czemu został władcą Macedonii. Następnie, w niebywale szybkim tempie, wymordował wszystkich potencjalnych pretendentów do władzy, wybił wszelką macedońską opozycję w kraju i poza krajem. Splamił się niepotrzebną masakrą i zburzeniem Teb, a to, co czynił na Bliskim Wschodzie to dopiero przekraczanie wszelkich granic przyzwoitości. Mimo to, czasem okazywał zdumiewającą pobłażliwość. Pewnego razu darował karę żołnierzowi, który bezczelnie usiadł na jego tronie.

Nawet jego śmierć stanowi swoisty mit. Część badaczy sądzi, iż Aleksander zwyczajnie zapił się na śmierć w Babilonie. A przecież trwały już zaawansowane przygotowania do kolejnych wypraw – Macedończyk pragnął podbić najpierw Półwysep Arabski, a później chciał uderzyć na Zachód – na Italię i Kartaginę. Aleksander pragnął rządzić wszystkim, całym światem. Nie ważne, czy przyczyną zgonu władcy było pijaństwo, otrucie czy jakaś choroba… Wraz z Aleksandrem zgasło jedno z największych słońc w dziejach! Imperium przez niego stworzone, obejmujące Grecję i Trację, Macedonię, Azję Mniejszą, Syrię, Egipt, Babilonię, Iran, Afganistan i zachodnią część Indii, szybko rozpadło się na wiele państw, większych i mniejszych. Podobno, kiedy umierał, jego kompani mieli spytać, komu pozostawi władzę nad państwem. „Najsilniejszemu!” – miał rzec, po czym skonał. I choć pewnie to mit, świetnie ilustrował dalsze losy jego władztwa.

Niezależnie od oceny jego postaci, Aleksander na zawsze pozostanie niesamowitym bohaterem dziejów. Tak jak dokonał czynów wielkich, bohaterskich, tak samo okazywał się zwykłym despotą. Co by o nim nie sądzić, co by nie mówić, Aleksander Wielki wymyka się wszelkim racjonalnym ocenom. Nie można o nim mówić bez wypieków na twarzy, bez drżenia w sercu, bez podniecenia. Aleksander nawet dziś jest bohaterem, wymykający się ocenom, tak jak współcześni bohaterowie serii Marvela. Macedończyk stał się idolem wielu władców na całym świecie, którzy pragnęli brać z niego przykład. Juliusz Cezar, Hannibal czy Julian Apostata to tylko nieliczni z ogromnego grona jego naśladowców.

 

Wybrana bibliografia:

Peter Green: Aleksander Wielki, tłum. A. Konarek, Warszawa 1978.

Plutarch z Cheronei: Żywoty sławnych mężów: Aleksander Wielki, tłum. M. Brożek, Wrocław 1976.

Ewa Wipszycka, Benedetto Bravo: Historia starożytnych Greków, T. 3: Okres hellenistyczny, Warszawa 2010.

 

źródła zdjęć:

zdjęcie 1 - Popiersie z wizerunkiem Aleksandra Wielkiego

zdjęcie 2 - Aleksander Wielki na Bucefale podczas bitwy pod Issos

× 3
Komentarze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl