Klub samobójców recenzja

   "Klub samobójców" Rachel Heng to książka do której nareszcie miałam czas zajrzeć i szczerze mówiąc liczyłam na więcej akcji, większego zagłębienia się w sam klub. Jeśli ktoś nie wie o czym mówię proszę bardzo. 
   W przyszłości technologia i medycyna bardzo się rozwiną dając wybranym ludziom możliwość bycia nieśmiertelnym. Oczywiście aby żyć wieczne trzeba spełniać określone wymagania. Lea to 100-letnia, perfekcyjna pod względem genetycznym i idealnie zdrowa, dziewczyna, która dla innych jest uosobieniem marzeń o nieśmiertelności. Kiedy przypadkowo spotyka na ulicy ojca, którego nie widziała od 88 lat, po raz pierwszy od dawna ma do czynienia ze śmiercią. Dziewczyna próbuje odnaleźć ojca i w ten sposób trafia na Klub Samobójców określany przez państwo terrorystami. Lea nawiązuje z nimi kontakt no i co się dzieje? 
   No właśnie po tym jak nasza bohaterka trafia na spotkanie klubu dzieje sie niewiele. I to mnie boli. Liczyłam na ciekawe wprowadzenie w ten pół światek, na opis motywacji ludzi chcących zakończyć egzystencje, na no nie wiem na akcje poprostu. Niestety zawiodłam się, pomimo lekkości czytania i kilku fajnym fragmentom to książka nie będzie do mnie wolała "wróć do mnie". Oczywiście to jest tylko moje zdanie i niezrażajcie się tym, że akurat mi nie przypadła do gustu. Każdy z nas jest inny i to jest cudowne więc chętnie poznam Wasze opinie na temat książki. Podsumując daje jej 6/10 więc i tak nie jest tak źle.