Apokalipsa to pierwsza książka Dean’a Koontz’a jaką dane mi było czytać i musze przyznać, że bardzo tego pana polubiłem. Może nie jestem zachwycony ów pozycją, ale dzięki niej uświadomiłem sobie że prócz Mastertona mamy także innych znacznie silniejszych twórców, do których Koontz z całą pewnością się zalicza. Myślę, że dla ludzi nie znających jeszcze pana Dean'a „Apokalipsa” jest świetną reklamę tego utalentowanego autora.
Moly Sloan jest bezdzietną pisarką, mieszkającą wraz z mężem Neil’em w małym Kalifornijskim miasteczku. Pewnej nocy zostaje wyrwana ze snu przez szalejącą za oknem ulewę. Nie jest to jednak zwykła ulewa, deszcz jest inny niż zwykle, jest srebrzysty i niesie ze sobą zapach nasienia. Jak się szybko okazuje ulewa dosięgła nie tylko miasteczka Sloan’ów, ale i na całym świecie ludzie zostali zaskoczeni srebrzystym deszczem i błękitnym śniegiem. Z minuty na minutę doniesienia ze świata staja się coraz bardziej niepokojące. Moly, która ma przeczucie nadchodzących kłopotów postanawia wraz z Neil’em opuścić dom i udać się do miasta. Jak się okazuje sama droga nie jest łatwa, a to, co czeka ich u celu podróży dotychczas czaiło się jedynie w ich najgorszych koszmarach..
Tak pokrótce prezentuje się wstęp do całej historii, która rozgrywa się w części mieszkalnej miasteczka, a właściwie w domostwach mieszkańców. Całość książki jest podzielona na 7 części, a każda część ma kilkanaście rozdziałów, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Autor pobudza wyobraźnię szczegółowymi opisami istot i otoczenia, które jednak nie nudzą, tak jak w przypadku większości pozycji, w których opisy są równie rozległe. Historia opowiedziana w „Apokalipsie” jest niezwykle ciekawa, chociaż mniej więcej w połowie zadajemy sobie pytanie „długo tak jeszcze?”.
Na szczęście pytanie to pojawia się tylko kilka razy, a soczyste momenty całkowicie rekompensują uczucie znudzenia. Na plus zasługuje zakończenie, które jest całkiem dobre ( muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy ) może nie mocne, ale jednak nie pozostawia uczucia niedosytu . Książka jednak nie jest typowym horrorem, bliżej jej do powieści SF niż do powieści grozy jednak elementy takie jak gadające odcięte głowy czy żywe trupy (troszkę odmienne od popularnych zombie) są tu również obecne. Mimo tego, iż nie poraża nas strachem i pozwala spokojnie zasnąć jest to opowieść niezwykle ciekawa i wciągająca. Język, jakim autor opisuje poszczególne wydarzenia jest przystępny, dzięki czemu książka trafi do każdego.
Podsumowując ”Apokalipsa” jest książką bardzo dobrą która przypadnie do gustu osobom lubiącym zarówno horror jak i SF ,a i fani powieści przygodowych nie będą zawiedzeni. Książka ta idealnie nadaje się na długi jesienny wieczór jak i na upalne letnie popołudnie. Ma swój specyficzny klimat, który nie pozwala się od niej oderwać. Gorąco polecam tą pozycję, ponieważ zapewnia naprawdę dobrą zabawę na kilka wieczorów.