Umarli nie wracają recenzja

Bartłomiej Fitas na bis

Autor: @MichalL ·2 minuty
2022-01-19
Skomentuj
13 Polubień
Zbierałem się do tej historii i zbierałem. Może chciałem uciec od obrazów, tkwiących gdzieś w mojej pamięci po debiutanckiej powieści autora „Potępiona”, która swego czasu z głośnym dźwiękiem wylądowała na półkach czytelników. A może bałem się, że moje wówczas pozytywne emocje zostaną nadszarpnięte przez kolejną powieść? Kiedy jednak zobaczyłem okładkę, poczułem ulgę. Tak wiem, to tylko jedna strona medalu, ale w tamtej chwili, mimo że nadal nie odważyłem się spojrzeć na zarys fabuły, czułem się spokojniejszy. Będzie dobrze – pomyślałem, po czym książka wylądowała na nieśmiertelnej półce poczekalni.

Dzisiaj, będąc już po lekturze wszystko jest dla mnie jasne. Historia wydaje się być przejrzysta. Początkowe wydarzenia podobnie jak sam tytuł pobudzają do tworzenia wstępnych założeń i w sumie wszystko trzyma się założonej koncepcji. Po jakimś czasie klimat zaczynały burzyć krótkie rozdziały, które zwykle kończyły się w najmniej odpowiednim momencie. Na początku historii było to zrozumiałe, bo wraz z nimi zmieniały się punkty widzenia „kamer” przedstawiające wydarzenia (czasem te same) z perspektywy nie związanych ze sobą bohaterów.

Bardzo lubię tego rodzaju kadry, bo pozwalają mi śledzić sytuację z większej odległości. Niemniej jednak, zdarzało się też, że autor świetnie budował napięcie, prowadził mnie ostrożnie w coraz bardziej złowrogim otoczeniu i gdy już miało dojść do punktu kulminacyjnego, gdy już prawie byłem w ogródku, witałem się z gąską… Kończył rozdział. Przechodził do innego, ściśle niezwiązanego wątku przez co czułem się jak podczas przerywanego stosunku. Znowu? I tak jak na początku znosiłem to dzielnie, tak po pewnym czasie zaczynało mnie to po prostu drażnić.

Sama historia? Mała miejscowość z tajemnicą ciągnącą się przez lata. Małżeństwo, które próbuje odnaleźć spokój po ciężkich wydarzeniach i duchy… te najtrudniejsze, duchy własnej przeszłości. Aaa i oczywiście drobny wątek z metalową muzyką w tle! Przepis doskonały, wykonanie? Cóż, tak jak znowu lekko czytało mi się tę uplecioną przez autora historię, tak tym razem ta lekkość odbiła się na jedynie drobnym muśnięciu moimi emocjami. Nie było większych ochów, achów mimo to…

„Umarli nie wracają” to dobra opowieść. To horror, w którym znajdziemy kilka krwistych scen, ból, tajemnicę sięgającą po krainę umarłych i nadzieję. Gdzieś tam jednak z tyłu głowy mam w pamięci wspomniany wcześniej pierwszy tytuł autora (Potępiona), o którym nie chciałbym zapomnieć i niestety na jego tle, ta opowieść wypada nieco bardziej blado.

To tyle, pozostaje mi tylko trwać w nadziei, że spotkam się z autorem przy kolejnej historii i rozwiejemy wszelkie trapiące mnie wątpliwości.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-01-19
× 13 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Umarli nie wracają
Umarli nie wracają
Bartłomiej Fitas
6.2/10

Mała miejscowość na Pomorzu. Sławek wraz z żoną Darią, przeprowadzają się w rodzinne strony Sławka. Małżeństwo jest w żałobie po śmierci swojego jedynego syna. Krótko po wprowadzeniu się do starego do...

Komentarze
Umarli nie wracają
Umarli nie wracają
Bartłomiej Fitas
6.2/10
Mała miejscowość na Pomorzu. Sławek wraz z żoną Darią, przeprowadzają się w rodzinne strony Sławka. Małżeństwo jest w żałobie po śmierci swojego jedynego syna. Krótko po wprowadzeniu się do starego do...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Pomorze, Sławek wraz z żoną Darią powraca w rodzinne strony by przeżyć żałobę i powoli pogodzić się ze stratą jedynego dziecka, syna Artura. Niespodziewanie jedna wizyta dziwnej staruszki odmieni życ...

@karolina92 @karolina92

Bartłomiej Fitas "Umarli nie wracają". "Potępiona" autora zrobiła na mnie mega wrażenie, dlatego jak tylko dostałam informację o kolejnej książce, napaliłam się strasznie. "Umarli nie wracają" to p...

@emmeneea @emmeneea

Pozostałe recenzje @MichalL

Powtórka
Gdybym znowu miał dwadzieścia lat

Gdyby ktoś dał mi szansę, bym mógł zmienić swoje życiowe decyzje i przeżył ten czas jeszcze raz, to z czego bym zrezygnował? O co powalczył? Kim byłbym dzisiaj? Czasem s...

Recenzja książki Powtórka
Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji
Nie czy słusznie, ale dlaczego?

Czy można opisać wojnę w postaci alfabetu? Tak i to nie pierwszy raz, bo Marcin Odgowski w 2011 roku w podobny sposób dokonał podobnej analizy zbrojnego konfliktu, w któ...

Recenzja książki Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka