Melisa Bel dała się nam poznać za sprawą dwóch romansów historycznych. Tym razem jednak autorka pokazała się nam z innej strony. Na marginesie dodam, iż lubię gdy dany pisarz próbuje swoich sił w różnych gatunkach. Autorce ponownie udało się trafić w moje gusta czytelnicze. Mało tego, książka okazała się być nie tylko rozrywką, ale i naprawdę wartościową lekturą. Uważam że po tę powieść powinien sięgnąć każdy rodzic nastolatka, gdyż znajdzie tu odzwierciedlenie wydarzeń, sytuacji, zachowań, które może zaobserwować u swojej dorastającej pociechy, a i w sobie co nieco zmienić.
Emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury "Bezczelnej" były spore. Zdarzały się momenty, kiedy niejednokrotnie mogłam utożsamić się z główną bohaterką, poczuć jej ból, brak zrozumienia i akceptacji, odrzucenie, samotność, niskie poczucie wartości. Rodzina, która powinna być dla niej wsparciem i ostoją okazuje się, jak ją nazywa Kinga, "Bestią". Aczkolwiek spodziewałam się mocniejszego akcentu jeśli chodzi o wątek toksycznych relacji Kingi z rodzicami. Dziewczyna za maską pozorów i zewnętrznej otoczki (ubiór, fryzura, mowa, zachowanie) daje upust temu, co w niej siedzi. Widzimy tu też jak łatwo i niesprawiedliwie można ocenić kogoś tylko na podstawie wierzchniej warstwy.
"Bestia zawsze mówiła, że mam głupi łeb. Wierzyłam jej, w końcu będąc moim rodzicem, chyba znała mnie najlepiej?"
Osoby, które tak jak Kinga wychowują się w rodzinie, gdzie panują surowe zasady, brak jakichkolwiek ciepłych uczuć, w pewnym momencie zaczynają wierzyć, że są nic niewarte. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze brak zrozumienia, a co gorsza poniżanie przez nauczycieli. Autorka ukazuje jak wychowanie i wpajane latami konserwatywne wzorce wpływają na to, kim jesteśmy, jak się zachowujemy, jakie i czy w ogóle potrafimy nawiązywać relacje z innymi ludźmi. Czy zatem nowopoznany Marcel sprawi, że Kinga zaufa i pokocha?
"Nauczyciele przyzwyczaili się do nękania mnie niemal zawsze, gdy się pojawiałam na lekcjach. To było okropne, ale starałam się znosić to z obojętnością. Patrzyłam wtedy przez okno, w stronę parku i oglądałam jak wrony swobodnie latają po niebie i obsiadają gałęzie drzew. Zawsze zazdrościłam im wolności. Gdy byłam karana za jakąś bzdurę, myślami odbiegałam od gorzkich słów i wyobrażałam sobie, że jestem jednym z tych ptaków i mogę w każdej chwili odfrunąć. Jak przyjemnie było się odcinać od świata."
Książka podzielona została na dwie części. Ta druga zdumiała mnie niecodzienną formą i, że tak powiem, całkiem dużą ilością rad odnośnie męskiego gatunku. Zaskakujące zakończenie sprawiło, że zapragnęłam natychmiast poznać dalsze losy naszej bezczelnej buntowniczki. Jedynie od strony technicznej zabrakło mi podziału na rozdziały. Są co prawda przerywniki, jednak wolę wyraźniejsze odcięcia poszczególnych scen.
"Bezczelna" to powieść, która boli, która smaga smyczkiem pozostawiając w czytelniku głębokie emocje i refleksje. To książka o dorastaniu, odkrywaniu własnych pragnień, przyjaźni i sile muzyki. Polecam każdemu, zwłaszcza rodzicowi i nauczycielowi, ku przestrodze w popełnianiu błędów wychowawczych i nauczycielskich.