Własne książki traktuję jak dobrych, zaufanych przyjaciół i często przypisuję im cechy niemal ludzkie, daltego nie mogąc się pozbyć uczucia, że niesprawiedliwością byłoby pominięcie Pałacu północy, dziś chciałam się podzielić wrażeniami na ten temat.
Tym razem autor przenosi czytelnika do Kalkuty do roku 1932, jednak tajemnicze wydarzenia z prologu powieści, kiedy to ścigany przez tajemniczego prześladowcę Jawahala, porucznik Peake, ucieka z dwojgiem niemowląt na rękach, dzieją się 16 lat wcześniej. Nie ma wątpliwości, że życie dzieci jest zagrożone, a pan Peake za ich uratowanie zapłaci najwyższą cenę.
Kilka dni później pod drzwi sierocińca St. Patrick's zostaje podrzucony mały chłopiec. Do koszka, w którym leży, są dołączone list i medalion. Dyrektor sierocińca, pan Carter okazuje się być dobrym człowiekiem i gdy niedługo potem, w sierocińcu pojawia się sam Jawahal i wypytuje o podrzucone ostatnio dzieci, pan Carter nie zdradza się ani słowem, choć rozmowa do przyjemnych i łatwych nie należy.
Kolejne rozdziały powieści dzieją się w latach 30. Poznajemy wychowanków sierocińca, grupę przyjaciół, którzy w dziecięcym entuzjazmie zakładają sekretne stowarzyszenie, które tak naprawdę jest zwykłym klubem, jaki wiele dzieciaków zakłada, stając na progu dzieciństwa i obiecując sobie wzajemnie wsparcie, pamięć i regularne kontakty. Wszyscy dobrze wiemy, że im dalej w dorosłość, tym bardziej mgliste okazują się te obietnice. Zresztą w epilogu powieści poznajemy losy, dorosłych już bohaterów i jak to w życiu bywa, nie wszystkim potoczyły się one bajkowo i w sposób udany.
Jeden z wychowanków sierocińca 16-letni Ben, niebawem opuści mury swojego pierwszego domu, by rozpocząć dorosłe życie. Tuż przed wyjazdem Bena, do sierocińca przybywa staruszka z wnuczką Sheere. Ben, od razu wyczuwając w dziewczynce pokrewną duszę, zabiera ją na spotkanie stowarzyszenia.
Sheere opowiada rówieśnikom historię swojej rodziny i domu, który ponoć jej ojciec, słynny konstruktor zaprojektował dla swojej żony i dzieci. Grupka przyjaciół postanawia poszukać tajemniczego domu. W trakcie swoich poszukiwań trafiają na opuszczony i nieużywany już dworzec, w którym, co jakiś czas, nagle pojawia się płonący pociąg z płaczącymi dziećmi w środku. Dzieciaki spotykają również tajemniczą i groźną ognistą zjawę. Wszystko to jest częścią śmiertelnie niebezpiecznej łamigłówki, z której rozwiązaniem przyjedzie się zmierzyć Benowi i jego przyjaciołom.
Powieść realizuje pewien schemat, o którym już wcześniej wspominałam przy okazji recenzji Mariny , Księcia mgły i Świateł września . Znowu jest tajemnica sprzed lat i znowu finał i rozwiązanie ma miejsce w czasach współczesnych. Znowu nie wszyscy wyjdą cało z tej przygody, stąd gorycz i żal w finale.
Dobrym fabularnie posunięciem było umieszczenie akcji w Kalkucie. Zafon w piękny i zagadkowy sposób opisuje miasta, nadaje im aurę tajemniczości i zagadkowości. Kalkuta, podobnie jak Barcelona w Marinie, ma swoje mroczne sekrety, które niechętnie ujawnia. W tym przypadku Kalkuta cierpi od upałów i z braku deszczu. Autor pięknie to powiązał z legendą o łzach boga Siwy, stąd niesamowity wydźwięk zaczynającego padać w finale powieści, śniegu.
Intryga znowu mocno się zapętla, choć bystry i znający literackie zabiegi pana Zafona, czytelnik szybko zorientuje się, o co mniej więcej chodzi. Niekiedy zdarza mi się mieć żal do autora, że nie oszczędził wszystkich i znowu kogoś uśmiercił. Ale zaraz potem myślę sobie, że nie wszystko w życiu kończy się happy endem. Dlatego godzę się z tym i doceniam niewątpliwy talent tego pisarza.
Osobiście byłabym za tym, żeby pan Zafon napisał jeszcze kilka powieści w konwencji młodzieżowej. Czyta się je szybko, przyjemnie i z dużym zainteresowaniem. Nie mają one tej dużej dawki filozofii, co Cień wiatru i Gra anioła, dzięki czemu są łatwiejsze do przyswojenia. Tutaj liczy się przygoda i zagadka, co bardzo to lubię. Jeśli macie podobnie jak ja, polecam Wam lekturę tej powieści.
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł: Pałac północy
Wydawnictwo: Muza
Stron:287
Moja ocena: 10/10
opublikowana także na moim blogu:
http://edytka28.blogspot.com/2012/01/carlos-ruiz-zafon-paac-ponocy.html