20 lat temu mieszkańcami Vitorii wstrząsnęły makabryczne zbrodnie. Ujęty sprawca i zakończone śledztwo sprawiły, że wydarzenia nieco zatarły się w pamięci miejscowych. Tymczasem kilka dni przed wyjściem mordercy na pierwszą przepustkę koszmar rozpoczyna się na nowo, a zabójstwa niepokojąco przypominają te sprzed lat…
Nie potrafię przypomnieć sobie zbyt wielu historii kryminalnych, które zostałyby przedstawione przy pomocy pierwszoosobowej narracji. Uwielbiam taki sposób wprowadzania czytelnika w szczegóły fabuły, a fakt, że autorka z niego skorzystała okazał się pierwszym krokiem na drodze zdobywania przez nią mojej sympatii. W tym przypadku narracja prowadzona przez głównego bohatera sprawdziła się znakomicie. Dzięki temu mamy bowiem szansę lepiej wczuć się w niekomfortową sytuację detektywa, znaleźć się bliżej niego podczas prowadzenia śledztwa, mocniej odczuć wydźwięk jego refleksji, dylematów, problemów czy wspomnień. I być może również z tego powodu, mogąc postawić się na jego miejscu, tak go polubiłam.
Fabuła powieści wydała mi się dość realistyczna, w dużej mierze za sprawą jej bohaterów. Urturi wykreowała wiarygodne, szczere i obdarzone zestawem niebagatelnych cech charaktery. Każda z powieściowych postaci ma równe szanse, by trafić do serca czytelnika, podziałać na jego wyobraźnię czy poruszyć jego sumienie. Nie znaczy to bynajmniej, że każdy z bohaterów może pochwalić się jedynie dobrymi uczynkami czy mądrymi decyzjami. Nie. Wszystkie postacie bowiem zostały w różny sposób naznaczone przez los, a doświadczenie ukształtowały ich osobowości i sprawiły, że, niczym my sami, balansują na granicy dobra i zła.
Akcja książki, choć brutalna, zaskakująca i dramatyczna pozwoliła mi jednak doszukać się w niej pewnej dozy realizmu. Nie da się ukryć, że książkowe zbrodnie popełniane są w całkiem wyszukany sposób, a ich sprawca charakteryzuje się dużą przebiegłością, zdolnością do manipulacji i genialnym umysłem. Mimo to jednak motywy, którymi się kieruje, osnuły fabułę mgiełką autentyczności. Podążając za śledczymi i wraz z nimi odkrywając kolejne karty, potrafiłam poczuć w stosunku do sprawcy żywe emocje, niekoniecznie negatywne. Nutę wiarygodności wprowadza także ukazanie codzienności detektywów- ich potrzeb, pragnień, marzeń.
„Cisza białego miasta” to książka bardzo rzeczowa, wspaniale dopracowana, dogłębnie przemyślana i pięknie napisana. Po zakończeniu lektury mogę śmiało powiedzieć, że doszukałam się w niej wszystkich tych elementów, jakie uważam za obowiązkowe w dobrych pozycjach kryminalnych. Fabułę zbudowano wokół intrygujących wydarzeń, których początki sięgają wielu lat wstecz. Strony powieści pokryte zostały sekretami, kłamstwami i przemilczeniami, rozbudzającymi u czytelnika ciekawość i skupiającymi nieprzerwanie jego uwagę. Teraźniejszość została umiejętnie uzupełniona przeszłością, a te dwie płaszczyzny czasowe świetnie się przeplatają i podsycają emocje. Zbrodnie są niebanalne, zastanawiające, budzące zainteresowanie. Śledztwo jest szczegółowe i poprowadzone przez znakomitych detektywów, którzy mimo wszystko pozostają tylko ludźmi. A osoba sprawcy intryguje, a może nawet trochę imponuje- inteligencją i przenikliwością.
Autorka stworzyła również nieszablonowe tło dla opisywanych wydarzeń. Urturi nie zaproponowała jedynie oprawy dla rozgrywającej się fabuły. Nie przedstawiła płaskiej scenerii ze sztucznym wystrojem. Tło bowiem stanowi wartość samą w sobie. To zaproszenie do niezwykłego świata, na który składa się tradycja, kultura, religia, kulinaria, muzyka, obyczaje. Te elementy tworzą niebagatelną całość, z jednej strony stanowiącą oprawę dla przedstawianych zbrodni, z drugiej zaś intrygujący i skupiający uwagę dodatek do całości.
„Cisza białego miasta” to angażujący i zajmujący kryminał, wprowadzający do mrocznego świata literatury powiew świeżości i egzotyki. To książka niezwykle dopracowana, zwracająca uwagę czytelnika na fakt, że każdy szczegół może mieć znaczenie. Niecierpliwie czekam na kolejną część trylogii.