Z twórczością L.J.Shen miałam okazję zapoznać się w zeszłym roku przy okazji sięgnięcia po książkę "Beautiful Graves". Mimo licznych zachwytów wielu osób lektura nie do końca przypadła mi do gustu, więc chociaż miałam w planach przeczytać inne książki autorki, postanowiłam odwlec to nieco w czasie. Dlatego, kiedy na polskim rynku wydawniczym pojawiło się tłumaczenie "Thorne Princess" nie byłam nim zbytnio zainteresowana. Co więc sprawiło, że jednak zdecydowałam się po nią sięgnąć? Wszystko przez Basię @zaczytana.book, bo to właśnie jej stories zachęciły mnie do jej kupna.
Główną bohaterką historii jest Hallie Thorne. Młodsza córka byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dziewczyna uchodzi za niezłą imprezowiczkę, która jest skazą na wizerunku jej idealnej rodziny. Pewnego dnia, kiedy paparazzi fotografują jej nagi sutek, jej ojciec traci cierpliwość. Wbrew jej woli zatrudnia Ransoma Lockwooda, mrukliwego i nieustępliwego funkcjonariusza ochrony osobistej, który ma za zadanie sprowadzić ją na właściwe tory. Czy odcięta od kart kredytowych ojca i mających na nią zły wpływ znajomych, Hallie wyjdzie na prostą?
Jedno jest pewne. Zerwanie z łatką niesfornej hollywoodzkiej księżniczki nie będzie wcale takie łatwe. Czy Hallie uda się znaleźć wspólny język z groźnym, ale zarazem atrakcyjnym Ransomem? Czy prowadząc wygodne życie w Los Angeles, panna Thorne próbowała zrekompensować sobie to, co spotkało ją w dzieciństwie? Czy mieszkanie pod wspólnym dachem zbliży Hallie i Ransoma? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Chociaż połączenie celebrytki z jej ochroniarzem jest dosyć oklepanym pomysłem na fabułę, podczas czytania w ogóle nie miałam wrażenia, że jest to jedna z wielu podobnych historii. Wszystko za sprawą głównych bohaterów, którzy idealnie pasują mi do określenia "przeciwieństwa się przyciągają".
Zarówno Hallie, jak i Ransom są postaciami, które od początku stwarzają pozory. Zachowują się tak, jakby przypięte do nich łatki faktycznie były odzwierciedleniem ich osobowości. Jednak w miarę zagłębiania się w lekturę poznajemy ich prawdziwe, dotąd skrzętnie skrywane, twarze.
Bardzo podobało mi się, jak autorka wplotła w fabułę nutkę tajemniczości. Nie ulega wątpliwości, że bohaterowie coś przed sobą ukrywają. I chociaż sam fakt posiadania przez nich tajemnic był do przewidzenia od samego początku, tak rozwiązanie było dla mnie nie lada zaskoczeniem. Szczególnie w przypadku Ransoma.
Myślę, że na uwagę zasługuje również to, jak L.J.Shen opisała kwestię stereotypów. Jak dobrze wiemy, przypiąć komuś jakąś łatkę jest bardzo prosto, ale aby się jej pozbyć, trzeba wykonać naprawdę ogrom pracy. I uważam, że Hallie stanęła pod tym względem na wysokości zadania i udało jej się zerwać z wizerunkiem bogatej i rozpuszczonej dziewczyny.
"Thorne Princess" to historia, która łączy w sobie wiele elementów. Nie jest to tylko zwykły romans pomiędzy celebrytką i jej ochroniarzem, ale opowieść o walce z przeciwnościami losu, stereotypami oraz brakiem akceptacji i głęboko zakorzenionymi traumami. Dlatego z pewnością nie każdemu przypadnie ona do gustu. Mnie się jednak podobała i skutecznie zatarła niesmak, jaki pozostał mi po przeczytaniu "Beautiful Graves", więc zachęcam Was do jej przeczytania.