Obydwoje są skazani na szpitale, przyjmowanie leków i unikanie wszelkich możliwych okazji do pogorszenia stanu zdrowia. Stella jest wzorową pacjentką. Zawsze wie, kiedy musi przyjąć leki, jak zachowywać wszelkie możliwe środki ostrożności, a nawet stworzyła aplikację na telefon dla innych chorych. Will zaś to chłopak, który wie, że niedługo umrze i nie chce tracić ostatnich lat życia w szpitalach i poddawać się eksperymentalnym leczeniom. Czeka na moment, kiedy osiągnie pełnoletność i będzie mógł powiedzieć dość i odciąć się od tego wszystkiego. Gdy twa dwójka się spotyka to wręcz się nienawidzą. Jednak potem, gdy spędzają ze sobą więcej czasu zaczynają się do siebie zbliżać, chociaż wiedzą, że to może mieć śmiertelne niebezpieczeństwo. Jak to zniosą? Czy miłość przezwycięży wszystko?
Odkąd usłyszałam o tej książce wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Wiedziałam, że to będzie kolejna powieść, którą pokocham i która wyciśnie ze mnie morze łez. Moje przeczucie się sprawdziło. Książkę pochłonęłam praktycznie w jedno popołudnie i żałowałam, że była ona tak krótka! Ale do rzeczy, czas wyjaśnić dlaczego tak bardzo mi się ona podobała.
Trzy kroki od siebie to historia dwójki nastolatków, którzy muszą się zmierzyć z ciężką chorobą jaką jest mukowiscydoza, czyli niewydolność płuc. Są skazani na życie wśród maszyn, ciągłych wizytach w szpitalu i przyjmowaniu miliona leków. Nie mogą żyć w pełni jak wszyscy nastolatkowie, bo nie mają możliwości. Jednak nawet w szpitalu można spotkać bratnią duszę, która będzie wspierać i pilnować. To książka hate/love. Bohaterowie się nie znoszą albo inaczej, to Stella nie cierpi Willa, bo z jego strony, dziewczyna od początku wydawała się interesująca.
Bohaterowie zostali naprawdę nieźle wykreowanie. Wydaje mi się, że autorzy specjalnie chcieli ukazać, jak różne osoby podchodzą do chorób i jakie to może mieć konsekwencje. Stella to dziewczyna, która robi wszystko by żyć, wszystko by uszczęśliwić rodzinę. Moim zdaniem ma trochę nerwicę natręctw, ponieważ zawsze wszystko musi być na konkretnym miejscu, ciągle tworzy plany i według nich żyje. To wzorowa pacjentka. Zaś Will to chłopak, który ma dość życia w szpitalnych salach. On chciałby podróżować, zwiedzać, próbować, a nie aby liczyć na to, że kolejne badania dadzą lepsze wyniki i jakiekolwiek szanse. Ta dwójka to kompletne przeciwieństwa, ale właśnie to ich połączyło.
Nie powiem, na początku miałam drobne problemy by wgryźć się w tą powieść. Pierwsze rozdziały miały bardzo dużo opisów i przez to szło mi to wolniej. Jednak od momentu gdy bohaterowie się poznali i akcja zaczęła się rozwijać, to nie mogłam się od niej oderwać! Strony uciekały mi w zawrotnym tempie i nie wiedziałam nawet, kiedy dotarłam do połowy książki. Dodatkowo tą historię tworzyły trzy osoby, a ja podczas lektury nawet tego nie odczuwałam. Wszystko było spójne i tworzyło wspaniałą całość, przy której można sobie popłakać. Ogólnie będąc już kilka dni po skończeniu tej pozycji i przypominając sobie niektóre momenty, to mam łzy w oczach!
Podsumowując, Trzy kroki od siebie to przepiękna i smutna historia o walce z ciężką chorobą. To książka, która spodoba się fanom książek Johna Greena czy Nicoli Yoon. Młodzi ludzie stają przed trudnymi decyzjami, poznają czym jest prawdziwa miłość, ale nie są gotowi by jeszcze odejść z tego świata. Jeżeli macie okazję to koniecznie ją przeczytajcie i zakochajcie się w historii, gdzie dwójka bohaterów nie może się do siebie zbliżyć nie bliżej niż trzy kroki!