Rok 2024 to bez wątpienia rok Georga R.R. Martina, którego epicką sagę "Pieśń Lodu i Ognia" postanowiło przypomnieć nam Wydawnictwo Zysk i S-ka. Ja wiem, że cykl ten był już wznawiany parokrotnie, ale po raz pierwszy dostajemy wszystkie dotychczas wydane tomy w spójnym layoucie, co dla książkowych kolekcjonerów jest bardzo istotne. Ale o samym wydaniu jeszcze wspomnę, teraz zajmijmy się treścią drugiej części trzeciego tomu czyli "Nawałnicą mieczy: Krew i złoto". W Siedmiu Królestwach nastaje czas przełomu i jedno jest pewne, zginie wielu bohaterów...
George R.R. Martin zdecydował się, że druga połowa "Nawałnicy Mieczy", będzie domknięciem wielu dawno pootwieranych drzwi, ale jednocześnie otwarciem zupełnie nowych. Wielkie zmiany idą nie tylko dla Tyriona, który w tej części ląduje w lochach, ale i dla Jona, rodzeństwa Starków, nikczemnego młodego króla Joffreya, Stannisa czy Jamie'a. Wybaczcie, że nie zagłębiam się w szczegóły, ale tu każda, nawet najmniejsza informacja, może być spoilerem, musicie jednak wiedzieć, że kilka postaci nie przeżyje do końca tomu, a dla niektórych Martin przygotował coś gorszego niż śmierć. Tak, wiem, jestem lakoniczny, ale to dla Waszego dobra. Kto czytał, albo oglądał serial, ten wie co i jak, a tym, którzy dopiero wchodzą w świat Westeros, nie mam zamiaru odbierać zabawy, choć ta jest również całkiem niezła nawet wtedy, gdy zna się przebieg fabuły. Sam łapałem się na tym, że przed kluczowymi scenami ekscytowałem się nieco bardziej, bo właśnie wiedziałem, co za chwile nastąpi, i że będzie to napisane po mistrzowsku.
"Nawałnica Mieczy: Krew i złoto" to najbardziej dynamiczna część "Pieśni Lodu i Ognia", tutaj cały czas coś się dzieje i są to wydarzenia, które całkowicie zmieniają bieg historii. Zarówno w Królewskiej Przystani, jak i na dalekiej Północy, ale przede wszystkim w życiu bohaterów, te zmiany są kluczowe. Tyrion dojrzewa, aby ostatecznie zerwać z własną rodziną, ranny Jon musi uporać się z własnymi demonami, a Sansa przyjąć kolejne psychiczne ciosy. Nawet Dani zaczyna zadawać sobie pytanie: czy popada w szaleństwo swych przodków? Na domiar złego ku Południu nadciąga armia żywych trupów, ale także Wolni Ludzie, którzy po drugiej stronie muru chcą znaleźć schronienie. Wszystko to sprawia, że jeszcze bardziej wciągamy się w świat wykreowany przez Martina, że jeszcze mocniej ten świat nas pochłania, a sam Autor kolejny raz daje popis literackim umiejętnością, które sprawiają, że czytając "Pieśń Lodu i Ognia" ma się nie tylko wrażenie, ale i przekonanie, że trzyma się w rękach wielkie, ważne i znakomicie napisane dzieło fantasy. To po prostu trzeba przeczytać!
A jeśli już czytać, to najlepiej w nowym wydaniu. "Nawałnica mieczy: Krew i złoto" to druga część trzeciego tomu i ponownie za okładkę najnowszej edycji, odpowiada Maciej Łaszkiewicz. Mając w pamięci serialowe wydanie sagi, trochę się obawiałem, że "Krew i złoto" będzie miało podobną obwolutę, co "Stal i śnieg", ale Wydawnictwo Zysk i S-ka postawiło podejść do każdej książki indywidualnie. I chwała im za to, bowiem "Pieśń Lodu i Ognia" wreszcie wygląda przepięknie. W twardych oprawach, z dopieszczonymi obwolutami... No, to jest sztos i ozdoba biblioteki. Wiecie, ja sam miałem wydanie serialowe i z przyjemnością się go pozbyłem na rzecz nowej edycji, która z jednej strony cieszy oczy, z drugiej zaś jest okazją do przypomnienia sobie opus magnum Georga R.R. Martina.
Nowe wydanie "Pieśni Lodu i Ognia" od Wydawnictwa Zysk i S-ka to gratka nie tylko dla kolekcjonerów, ale i dla wszystkich fanów twórczości George'a R.R. Martina, jednak "Nawałnica mieczy: Krew i złoto" to przede wszystkim dowód na literacką maestrię autora, a nowa edycja to doskonała okazja, by ponownie zanurzyć się w pełnym emocji i zwrotów akcji świecie Westeros. Jeśli zastanawialiście się nad powrotem do tej sagi, teraz jest na to najlepszy moment. 👍
© by MROCZNE STRONY | 2024