Z książkami polskich autorów jest trochę tak, jak z polskimi filmami.
W zasadzie przyjmuje się, że nowo powstały film to na pewno chała z kategorii "Kac Wawa", a książka autorki, o której mało kto słyszał będzie stuprocentowo gorsza niż nieszczęsna "Gra o Ferrin".
Osobiście jestem sceptyczna, jeśli chodzi o książki obyczajowe i w dodatku polskiego autorstwa. Dlatego też z pewną dozą niechęci i uprzedzeń sięgałam po tą książkę. Pomyślałam: "A tam, jeden rozdział przeczytam, jak będzie do kitu, to będę czytać po trzy, no może cztery strony dziennie" (nigdy nie zostawiam niedoczytanej książki, choćby zionęła nudą, a czytanie zajmowało nawet dwa tygodnie).
Otworzyłam "Obietnicę Łucji" i ani się nie spostrzegłam, gdy zegar wybił 4.30 nad ranem. Wtedy już wiedziałam...
Dorota Gąsiorowska postanowiła uciec od zgiełku miasta i osiedlić pod Krakowem. Pisała od zawsze. W końcu zdecydowała się przesłać swoją powieść do wydawnictwa. I chwała jej za to!
Książka zaczyna się od wielkich zmian w życiu dojrzałej kobiety - tytułowej Łucji.
Bohaterka postanawia skończyć z dotychczasowym życiem, w którym nie mogła się odnaleźć i wyjechać w nieznane. Duchy przeszłości nie pozwalają jej w pełni otworzyć się na nowych ludzi i uczucia. Kobieta dociera do Różanego Gaju - niewielkiej wioski na Podkarpaciu, gdzie dostała posadę jako nauczycielka historii w małej, wiejskiej szkółce.
"Dlaczego tak trudno mi przebywać w obliczu prawdziwego szczęścia? - zastanawiała się. Może właśnie dlatego, że to szczęście było prawdziwe. Nie udawane, tylko zwykłe, normalne i szczere. Ono po prostu jest, o nim się nie mówi, nie pokazuje się go palcami. Takie szczęście się czuje. Ona je właśnie poczuła, ale nie było jej z tym ani odrobinę lepiej. Było jej źle. O tyle gorzej, że dotarło do niej, iż niewiele takiego szczęścia w życiu widziała i doświadczyła."
Życie płynie powoli, do czasu gdy Łucja spotyka w swojej klasie Anię, dziewczynkę, w której kobieta dostrzega samą siebie sprzed lat. Postanawia zbliżyć się do dziecka, w wyniku czego odkrywa smutną prawdę, los, z jakim musi zmagać się dziewczynka. Tak rodzi się zażyła znajomość Łucji z umierającą na białaczkę mamą Ani - Ewą. Przed śmiercią Ewa ma do Łucji nietypową prośbę, ta zaś zarzeka się ją spełnić. Od tej chwili życie kobiety przewraca się do góry nogami; czuje, że w końcu jest komuś potrzebna, uczy się na nowo okazywać tłumione przez lata uczucia, mimo iż nadal trzyma mężczyzn na dystans. Do czasu, aż pewien znany muzyk - Tomasz, nie pojawia się przypadkowo w życiu jej i małej Ani...
Książka jest bardzo bogata językowo i pięknie napisana. Każdy z rozpoczętych wątków rozwija się w doskonałym tempie, aby potem wybuchnąć jednocześnie z innymi w wielkim finale. Bardzo uradowała mnie postać Pana Ignacego i jego wiejska gwara (moze po temu ze jo tyż casem jak jado do rodziny to tak godom). Ot, taki sympatyczny dziadziuś :).
Wydawało by się, że sama wieś - Różany Gaj to taka idylliczna kraina, miejsce błogiego spokoju, które skrywa swoje sekrety z przeszłości w okolicach pałacu Kreiwetsów. Nie jest jednak do końca tak, jak mogłoby się zdawać. Nawet tam, w miejscu które Łucja z biegiem czasu pokochała, mieszkają ludzie, którzy mają takie problemy jak ja. I takie jak masz ty. Ktoś umiera, gdzieś indziej ma miejsce przemoc domowa, kłótnie rodzinne i inne, znane tylko ludziom dramaty.
Czytając odnosi się wrażenie, że zbiegi okoliczności są w tej wiosce na na porządku dziennym. Ale czy w zwykłym życiu nie jest tak samo? Nigdy nie wiadomo, co jest nam pisane i jakie kroki musimy podjąć, aby po latach przyznać z podniesioną głową "Jestem szczęśliwy".
Spotkałam się z opiniami, które mówiły, że w książce jest wszystko podane na tacy. Kobieta dostaje pracę "od jutra" bez uprzedniego zapoznania się z programem nauczania, podręcznikami itd.
Jednak zadajcie sobie pytanie: Czy tak przyziemna książka, trącąca szarością, bez koloryzowania i upiększania zwykłego "wiejskiego życia" byłaby lepsza? Jestem zdania, że książki, które zawierają w sobie piękną historię (nawet jeśli nieco przekoloryzowaną) i pozwalają mi oderwać się od codziennej rutyny i życia w ciągłym biegu, zapomnieć o całym zgiełku, obowiązkach i własnych problemach, są godne uwagi.
Mimo, iż na kalendarzu dopiero marzec - jestem pewna, że "Obietnica Łucji" będzie jedną z najlepszych książek wydanych w tym roku. Szczerze polecam.