Czerwień rubinu recenzja

Czy aby na pewno bestseller?

Autor: @Deline ·3 minuty
2012-12-27
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
“Czerwień rubinu” to pierwsza część “Trylogii czasu”, która stała się międzynarodowym bestsellerem. Całkiem niedawno głośno było o tej serii na blogach i z pewnością zna ją wielu z Was. Osobiście czytałam mnóstwo pochlebnych recenzji i opinii zachęcających do sięgnięcia po to dzieło. Tak też zrobiłam, zastanawiając się, co takiego znajdę w owej książce, skoro podobno jest powalająca. Do teraz nie bardzo wiem, ponieważ moim zdaniem, szału nie ma. Ale zacznijmy od początku.

W domu szesnastoletniej Gwendolyn wszyscy ciągle rozprawiają o podróżach w czasie. Jest to spowodowane tym, że w jej rodzinie niektóre kobiety posiadają gen, który pozwala przeskakiwać w przeszłość. Według kronik ostatnią, dwunastą podróżniczką, która zamknie Krąg ma być kuzynka bohaterki, Charlotta. Okazuje się jednak, że zaszło dość dziwne nieporozumienie i to właśnie w krwi Gwendolyn znajduje się czynnik x umożliwiający owe przeskoki. Jej rodzina nie może się z tym pogodzić, również dlatego, że dziewczyna nie była szkolona do podróży, co bardzo utrudnia sprawę. Zwłaszcza w obliczu misji, jaka czeka ją u boku Gideona - jedenastego podróżnika, zamykającego męską linię dziedziczenia genu. Trzeba jednak wierzyć, że oboje poradzą sobie z zadaniem, które muszą wykonać, choć jest ono owiane wieloma nieodkrytymi tajemnicami.

Sięgając po to dzieło, nastawiałam się na oryginalną i zabawną lekturę, w której na każdym kroku pojawiać się będą nowe, intrygujące sekrety. Moje oczekiwania nie do końca się sprawdziły, choć nie mogę powiedzieć, że jestem kompletnie rozczarowana. Sam pomysł na fabułę jest świetny, to prawda, choć gorzej z realizacją. Mam wrażenie, że “Czerwień rubinu” to jeden wielki wstęp do powieści, która (być może) rozpocznie się dopiero w kolejnych tomach. Akcja w tej książce rozkręca się dopiero na końcu i zostaje brutalnie urwana w momencie, w którym jest więcej pytań niż odpowiedzi, co jest dość dziwnym zabiegiem. Aż do ostatnich rozdziałów razem z Gwendolyn próbujemy choć trochę zrozumieć, o co chodzi z Kręgiem Krwi, chronografem i tym całym podróżowaniem w czasie, a jest to trochę skomplikowane. Sprawy nie ułatwiają owe tajemnice, które piętrzyły się z każdą kolejną stroną, jednocześnie wciągając czytelnika w powieść. Działają one na korzyść pozycji, lecz nie naprawiają fabuły, która chwilami wydaje się taka... dziurawa. Jeśli zaś chodzi o humor, który był zapowiadany, to w jakimś stopniu można go zauważyć, więc nie jest tak źle, jak na początku mogło się wydawać. Gorzej z bohaterami...

Narratorka i nasza główna postać, Gwendolyn, jest dość dziwną osobą. Czasem nie mogłam zrozumieć jej zachowania, które chwilami było zbyt dziecinne jak na szesnastolatkę. Dziwne, ale to wcale nie sprawiło, że jej nie polubiłam - wręcz przeciwnie. Wypadła na dość miłą, choć niezbyt interesującą bohaterkę, ale jednocześnie taką, której nie można znienawidzić. Nie jestem pewna, jak to odebrać.

Oczywiście, nie obeszłoby się bez tego “bezczelnego, aroganckiego, choć bosko przystojnego młodziana”, który powoli zakochuje się w Gwendolyn. Wydawało mi się, że przeczytałam na tyle dużo książek, żeby wiedzieć, kiedy bohater rzeczywiście jest arogancki i uszczypliwy, ale w wypadku Gideona nie zostało to zbytnio podkreślone. Brakowało mu choćby tej skłonności do sarkastycznych docinek, które przecież uwypuklają pozorny brak zainteresowania postaci "tą dziewczyną", jeśli już zdecydowano się tak to zorganizować. Sądzę, że autorka próbowała zrobić z Gideona zniewalającego przystojniaka, który w oczach Gwendolyn jest “bufonem” i tak sobie myślę, że ostatecznie nikt poza nią tego nie widzi, nawet czytelnik. Pomysł był, ale nie do końca wyszedł.

Ciężko podsumować tę pozycję, przyznaję. Dzieło Kerstin Gier jest jak wyjątkowy kamień szlachetny (wiem, że to idealne porównanie :D), który kusi i wydaje się pięknie prezentować, ale ostatecznie nie został oszlifowany. To trochę irytujące, że świetnego pomysłu niedopracowano. Wystarczyłoby trochę podreperować kreacje postaci, a już całość wypadłaby o wiele lepiej. Mimo to, nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, bo to nieprawda. Nie żałuję czasu spędzonego z tą lekturą, bo zleciał on szybko i przyjemnie i na pewno sięgnę po kolejne części (w końcu też chcę poznać te wszystkie tajemnice!). Mam tylko nadzieję, że ten tom faktycznie był wstępem do powieści z wartką i zaskakującą akcją, na którą natknę się w “Błękicie szafiru”.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Czerwień rubinu
7 wydań
Czerwień rubinu
Kerstin Gier
8.6/10
Cykl: Trylogia Czasu, tom 1

Pierwszy tom bestsellerowej Trylogii Czasu. Nastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie. Przyjdzie jej się zmierzyć z zadaniami przekraczającymi jej epokę, a także... z miłości...

Komentarze
Czerwień rubinu
7 wydań
Czerwień rubinu
Kerstin Gier
8.6/10
Cykl: Trylogia Czasu, tom 1
Pierwszy tom bestsellerowej Trylogii Czasu. Nastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie. Przyjdzie jej się zmierzyć z zadaniami przekraczającymi jej epokę, a także... z miłości...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Chyba każdemu choć raz obiło się o uszy o Trylogii czasu autorstwa Kerstin Gier. "Czerwień rubinu" to pierwsza część trylogii, jak można się domyślać wprowadzenie do całej historii. Gwen to z pozoru ...

@intheheavenofbook @intheheavenofbook

Hej!!! Witam wszystkich,którzy są dzisiaj ze mną na "nakanapie.pl,, mam ochotę opowiedzieć wam o książce pod tytułem ''Czerwień Rubinu,, , wielotomowej ( mówiąc zgrubsza to są 3 tak dla wiedzy 😁 ...

@love_books @love_books

Pozostałe recenzje @Deline

Pięćdziesiąt twarzy Greya
Światowy hit?

Są takie książki, o których słyszał chyba każdy. Okrzyknięto je bestsellerami, liczba sprzedanych egzemplarzy sięgnęła milionów a wytwórnie filmowe wykupiły prawa do ekra...

Recenzja książki Pięćdziesiąt twarzy Greya
Requiem
"Chcieliśmy mieć wolność wyboru Teraz więc musimy o to walczyć.”

Ameryka powoli przestaje być krajem, w którym remedium - zabieg uwalniający od choroby, jaką jest miłość - zapewnia ład, porządek i bezpieczeństwo. Rząd nie może już dłuż...

Recenzja książki Requiem

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka