Ghostland. Ameryka i jej nawiedzone miejsca recenzja

Co sprawia, że jesteśmy w stanie uwierzyć w duchy? Czy wiemy dlaczego w danym domu straszy? Czy tak naprawdę legendy o nawiedzonych miejscach są prawdą? Jak to możliwe, że w Ameryce jest tyle nawiedzonych miejsc? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w ,,Ghostland. Ameryka i jej nawiedzone miejsca". A przynajmniej część z nich. Jednak Colin Dickey nakłania nas do wysnucia własnych wniosków z tego reportażu.

Autor w bardzo zgrabny sposób opisuje pewne konkretne miejsca, dobrze znane w nawiedzonej historii USA, natomiast robi to w szerszym kontekście. Nie skupia się tylko i wyłącznie na tym, ze w danym miejscu straszy, ale też przytacza całą historię owego miejsca i stara się dojść do konkluzji o tym, co miało na to wpływ. Często zdarza mu się podważać krążące legendy, prawdziwymi faktami i sensownymi wyjaśnieniami.

To zbiór historii nie tylko o konkretnych miejscach, ale też o ludziach. O tym czego się boją, na co są wrażliwi, o tajemnicach, które skrywają. Nie wszystkie historie mnie wciągnęły, natomiast dla osób zainteresowanych tematem przez szeroką perspektywę, myślę, że będzie to świetna lektura. Mnie nie pochłonęła tak, jak tego oczekiwałam. Momentami przeszkadzał mi też styl pisania autora, który momentami przypominał mi bardzo styl akademicki, czyli liczne cytaty i przytaczanie wypowiedzi innych autorów i badaczy. Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby nie fakt, że czasem na jednej stronie było tego za dużo.

Wspólnie z autorem odbywamy podróż po wielu stanach. Zwiedzamy zarówno domy i rezydencje, jak i bary, szpitale, no i oczywiście cmentarze. W wielu tych historiach ważną rolę odgrywają prześladowania rdzennych mieszkańców Ameryki i szerzące się niegdyś niewolnictwo. Znajdziemy tutaj też liczne nawiązania kulturowe, np. do dzieł innych twórców takich jak Stephen King. Autor nie kryje swojego sceptycyzmu, co do wszelkich relacji i przytaczanych legend. Podkreśla mocno, ze bardzo często nawiedzone domy stają się nimi dzięki plotkom i ich powielaniu. Niemniej jednak, bardo ciekawa lektura, choć czegoś mi w niej zabrakło.