Demon i mroczna toń recenzja

Tym razem autor przenosi nas do roku 1634, na pokład statku płynącego do Amsterdamu. Zagadka stworzona przez Turtona jest prawdziwym majstersztykiem, a fabuła, którą nas częstuje, jest wciągająca, pociągająca i wyjątkowo interesująca. Autor dał się poznać w książce „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”, jako pisarz, który bawi się językiem i słowem, wciągając czytelnika do swojej zabawy. Pierwsza powieść zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie, dlatego, gdy tylko zobaczyłam, że jest zapowiedź, zapiałam z zachwytu. Nie żałuje! „Demon i mroczna toń” to mistrzowska książka. Na pewno znajdzie w mojej Top 10 2021 roku.

Polecam wszystkim spragnionym zagadki, tajemnicy, podróży i znakomitego stylu!

Fabuła:

Arent Hayes osłaniał swojego mistrza potężnym ciałem, przed gradem kamieni lecącym w jego stronę. Sammy Pipps był słynnym detektywem i człowiekiem wielu innych talentów. Czterech muszkieterów prowadziło go skutego kajdanami, na pokład statku Saardama, którym to miał płynąć do Amsterdamu i tam zostać osądzonym. Dlatego dla niego przewidziana była osobna kajuta, w celi. Oskarżony został o coś, co stanowiło dla niego zagadkę. Wcześniej gubernator posłał po niego do Amsterdamu, aby Pipps pomógł mu odnaleźć tajemniczy Kaprys. Gdy ten spełnił swoje zadanie, na jego cześć zorganizowano nawet przyjęcie. A następnego dnia rano, gdy zjawił się w gabinecie Jana, został aresztowany...

Cały orszak, który wędrował do portu, składał się z galopującego rumaka z gubernatorem Jan Haanem na grzbiecie jego sług, żony i córki oraz jakżeby inaczej - kochanki. Resztę peletonu zamykali inni podróżni.

W porcie kończono załadunek tajemniczych pakunków, gdy nagle jakiś trędowaty stanął na szczycie pakunków i zwócił się do Hayesa i Pippsa. Nim jednak przemówił, gubernator zarządził:

Zabijcie go i spalcie. Nie ma przyzwolenia na obecność trędowatych w mieście.

Osobnik odziany w łachmany, jakby niewzruszony tym, co przed chwilą usłyszał, przemówił to tłumu.

Z przekonaniem wykrzyczał, iż na pokładzie Saardama podróżuje jego mistrz, który jest władcą wszystkiego, co ukryte, mroczne i rozpaczliwe. Przez to ładunek tego statku jest splamiony grzechem, a każdego, kto wejdzie na pokład, czeka zguba.

Gdy skończył mówić, stało się coś, co zmroziło wszystkich do szpiku kości, a dzieci zaczęły krzyczeć z przerażenia...

Gdyby straszna przepowiednia się spełniła, statek nigdy nie dopłynąłby do Amsterdamu, a jego pasażerowie straciliby życie. Czy Arent będzie zmuszony rozwikłać tę zagadkę sam? Jego zadanie nie będzie takie proste, gdy w grę wchodzą demoniczne siły, a jego nauczyciel nie będzie mógł mu pomóc.

Czy Saardama dobije do brzegu, a Sammy i Arent ocalą życie swoje i pozostałych pasażerów?

Przekonajcie się sami!

#albatros

#renibook