[RECENZJA ZAWIERA SPOILERY DO WCZEŚNIEJSZYCH TOMÓW]
"Droga do sławy" to czwarty tom serii "Akademia Dobra i Zła", będący jednocześnie pierwszą częścią nowej linii wydarzeń, jakimi są losy Kamelotu. Czy problemy w królestwie mogą wciągnąć na tym samym poziomie co trudności w czasach uczęszczania głównych bohaterów do szkoły?
Wydawałoby się, że Agata i Sofia mogą w końcu żyć, bez ciągłego obawiania się o to jak uratować losy akademii i jednocześnie stawić czoło złoczyńcom, którzy za wszelką cenę chcieliby zniszczyć szczęśliwe zakończenie bohaterek. Uczniowie zaczynają swój czwarty rok w szkole dobra i zła, na którym zostają przydzieleni do specjalnych misji - są to ich wspomniane drogi do sławy, dzięki którym zapracują na swój sukces i wieczną chwałę. Wszyscy, rozsiani po całym terenie Bezkresnej Puszczy, starają się jak najlepiej wykonać swoje zadanie. Agata i Tedros natomiast przebywają w Kamelocie, gdzie starają się odbudować dawną reputację królestwa i przygotowują się do wspólnego rządzenia jako mąż i żona. Sofia objęła za to funkcję Dziekan Zła, zastępując zmarłą lady Lesso. Każdy ma swoją rolę, jednak Dziekan Dovey, która śledzi ich postępy na Mapie Sławy zaczyna zauważać, że imiona jej uczniów ukazują się na czerwono, co oznacza, że wypełnianie powierzonych ich misji nie przebiega tak jak powinno. Kiedy okazuje się, że młodzi bohaterowie są w poważnym niebezpieczeństwie Sofia, Agata oraz Tedros postanawiają ruszyć im na pomoc i stanąć do walki z Wężem, który ma zamiar napisać zupełnie inną baśń.
Byłam dość sceptycznie nastawiona do tego tomu, głównie dlatego, że nie byłam pewna czy spodoba mi się prowadzenie akcji poza akademiami. Od razu jednak spodobał mi się jeden, dość kluczowy aspekt. Pojawiają się zmiany perspektywy, dlatego historia nie skupia się ciągle na świętej trójcy tej serii, która ma tendencję do tego aby mnie dość często irytować. Chociaż chwilowe odejście od ich losów sprawiło, że nie złapałam się chyba na ani jednym momencie, w którym odłożyłabym książkę, bo miałabym dość któregoś z bohaterów. Chwała autorowi za bliższe przedstawienie postaci Horta, który w tym tomie całkowicie zaskarbił sobie moją sympatię. Fabularnie tom trzyma poziom wcześniejszych części tej serii. Koncept z różnymi misjami dla różnych osób trochę ułatwił panu Somanowi zwiększenie objętości książki - w końcu miał więcej oddzielnych wydarzeń do przedstawienia. Wyszło to całkiem dobrze, bo nie ma takiej sytuacji, aby nudzić się tą opowieścią, ze względu na to, że w miejsce standardowych zapychaczy pojawiają się po prostu inne zdarzenia. Końcówka mocno mnie zaskoczyła. Spodziewałam się takiego zakończenia, jednak nie przewidziałam tego jak dokładnie do tego dojdzie.
Podsumowując, mimo trochę innego charakteru tej książki, dalej trzyma ona poziom całej serii i wypada dobrze. Rekomendowałabym jednak losy Kamelotu czytać osobom dopiero po ukończeniu 15 roku życia, ze względu na dużo więcej brutalnych scen, przedstawionych w bardzo szczegółowy sposób, co mogłoby zwyczajnie wystraszyć młodszych czytelników.