Nell wybiera się na weekend do Paryża. Jest zdenerwowana, bo jej partner nie wyrabia się na pociąg i dziewczyna trafia sama do obcego miasta, nie zna języka i nie bardzo wie, jak ma się poruszać po tak dużej metropolii. Postanawia jednak, że nie wróci do domu, tylko spędzi ten czas miło i we własnym towarzystwie. Czy jednak będzie samotna? A może uda jej się poznać kogoś, z kim będzie mogła porozmawiać i wypić kawę w małej, przytulnej francuskiej kawiarence?
Dwa dni w Paryżu Jojo Moyes jest pozycją, w której znajdziemy kilka krótkich tekstów znanej i lubianej autorki romantycznych powieści obyczajowych. Książka skupia się na historiach miłosnych, a dwa dłuższe teksty lepiej wprowadzają nas w styl autorki.
Tytułowa opowieść przedstawia Nell, której życie jest ściśle poukładane. Dziewczyna wszystko rozpisuje, sprawdza każde za i przeciw. Nigdy nie robi niczego spontanicznie. Dlatego samotna wycieczka do Paryża ją przeraża, a przecież plan był inny – w mieście zakochanych miała spędzać czas ze swoim chłopakiem. Nell bierze jednak los w swoje ręce i postanawia, że będzie to udana wyprawa. Robi to, na co nigdy się nie odważyła, czuje się, jakby pierwszy raz oddychała pełną piersią. W kąt idą listy z plusami i minusami, dziewczyna zaczyna po prostu żyć i brać z życia to, co najlepsze.
Druga historia formą przypomina Dziewczynę, którą kochałeś tejże autorki. Mamy dwie kobiety w dwóch czasach. Podziwiamy życie młodej mężatki, która czuje się samotna podczas miesiąca miodowego. Z drugiej strony obserwujemy wydarzenia sprzed dziesiątek lat i malarza, który miał dość bogate życie uczuciowe, nim ostatecznie ustatkował się u boku żony. Ona jednak zostaje pouczona co do frywolności męża i zaczyna wątpić w jego uczucie i wierność, co psuje ich relację.
Są tu też inne historie. Niektóre wyglądają jak Moyes w pigułce – są krótkie, ale nie brakuje w nich uczuć i problemów, które się z nimi wiążą. Jest bardzo przyziemnie, bowiem miłość opisywana przez nią to nie królewicz na białym koniu i dziewica zamknięta w wieży. To taka uniwersalna opowieść, która może się przytrafić każdemu. Autorka pokazuje na przykład małżeństwo z wieloletnim stażem, które próbuje świętować rocznice, a okazuje się, że przez codzienność ich miłość się zmieniła, ich głowy zaprzątają teraz przyziemne sprawy, a nie romantyczne uniesienia, które pasują nastolatkom.
Zaskakująca jest historia niemal detektywistyczna, która zupełnie nie pasuje mi do autorki. Pisarka poradziła sobie z nią całkiem sprawnie, chociaż trudno mi było się odnaleźć w tekście, mając z tyłu głowy, że napisała go Moyes. Był dobry, ciekawy, miał zaskakujące zakończenie, a jednak nie pasował mi do pisarki.
Moyes porusza w swoich książkach różne tematy, a głównym zawsze jest miłość. Tym razem pokazała nie tylko tę romantyczną wersję z happy endem, lecz także wplotła w swoje historie obraz wygasłego żaru, popełnionych błędów, zdrad, niewykorzystanych okazji i niewypowiedzianych słów. W opowieści o Nell znajdziemy też motyw zmiany życiowej i próbowania nowych rzeczy, przeżywania chwil i spontaniczności, która czasem może przynieść coś dobrego.
Dwa dni w Paryżu zaskoczyły mnie nie tyle samą fabułą, co faktem, że to zbiór kilku tekstów Jojo Moyes. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Nie mówię, że to źle, raczej… nietypowo. Autorka kojarzy mi się raczej z dłuższą prozą, a tu mamy niekiedy bardzo krótkie opowieści. Można jednak dzięki temu poznać lepiej jej styl. To pozycja, którą czyta się z przyjemnością, chociaż niektóre historie chciałoby się widzieć jako powieści.