„Tylko osiem procent ludzi spiera się ze swoimi kotami. Pozostali, na szczęście dla siebie, po prostu słuchają ich poleceń”. Już sam ten cytat skradł moje serce a później było równie cudownie. Kotka Sheila widzi zabójstwo swojego opiekuna Jovan'a i oczywiście twarz zabójcy. Policjanci Magda Borkońska (ksywka Vileda) i Maciej Malicki przyjeżdżając na miejsce nie spodziewają się, że będą musieli się zająć również kotką. Aby uniknąć oddania kota do schroniska Magda decyduje się na zabranie jej do swojego mieszkania. Zamordowany jest Serbem, co dodatkowo utrudnia śledztwo i policjanci muszą wspomóc się informacjami również z kraju pochodzenia zamordowanego. W toku prowadzenia śledztwa giną kolejne osoby a sama komisarz Vileda, dzięki odważnej kotce Sheili, cudem uchodzi z życiem z przygotowanego na nią zamachu. Czy policjantom uda się schwytać zabójcę i jaką rolę w całej sprawie odegra kotka Sheila? Zapewniam Was, że Beata i Eugeniusz Dębscy świetnie poprowadzą Was przez całą historię a po zamknięciu ostatniej strony już będziecie tęsknić za Viledą i Sheilą :)
Uwielbiam powieści, w których bohaterami są zwierzęta. Zdecydowanie pokochałam Sheilę. Często przypominała mi moją kotkę Strzałkę. Odważna, bezkompromisowa, chodząca własnymi ścieżkami i mocno wyznaczająca i broniąca swoich granic a jednocześnie spragniona miłości, błagająca o głaskanie i uwagę. Cudowna była dla mnie cała powieść. Mam skromne doświadczenie życia z kotką i dzięki Autorom zdobyłam kolejną porcję wiedzy. Najbardziej mi się podobały te drzwiczki w oknie balkonowym! Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła i okazuje się, że naprawdę można sobie takie świetne drzwi dla kotka sprawić. Fantastyczne rozwiązanie dla naszych pupili :) Ja nie miałam o tym zielonego pojęcia. Podobały mi się „kottowe” neologizmy: „To Jovan wymyślał takie różne przeróbki słów: „Kottemplować, „komkot”, zamiast kompot, parkotmetr”, „kottuzjowana”, i wiele innych. I on też wymyślił takie przekleństwa jak „fretka bura” albo „żeby cię skotłowało”.” No i jeszcze przekleństwo „kocia macierz”. Czyż nie cudowne?
„Siódmy koci żywot” na kanwie zabójstwa obcokrajowca pokazuje jak istotne są w naszym życiu przyjaźń, wspólnota, wzajemna współpraca a przede wszystkim jak cenne jest nasze, ludzkie życie. Koty mają ich dziewięć, ludzie niestety tylko jedno. Autorzy pokazali jak niesamowitymi i magicznymi zwierzętami są koty, którym wciąż się umniejsza i nie traktuje przyjaźni z nimi czasem z należytym szacunkiem. Otwartość policjantki Magdy na wsłuchiwanie się w potrzeby swojej nowej przyjaciółki kotki Sheili polecam do naśladowania, choć ona sama na początku nie była przekonana co do swojego odkrycia: „Nie mogę wdawać się w rozmowy z kotem, do cholery! Po pierwsze, nie wierzę w to, że mną manipuluje. Po drugie, jak to wyłożę Sulewiczowi? Po trzecie, jak załatwię sobie dostawy fajek i koniaku do wariatkowa, jeśli jednak porozmawiam z szefem?”. Tylko obserwacja, przebywanie z kotem pozwoli nam na zbudowanie najpierw nici zrozumienia, akceptacji a później również i bliskości.
Polecam Wam serdecznie „Siódmy koci żywot” kryminalną powieść w komediowym wydaniu. Dla mnie wspaniale było poznać i oglądać świat oczami kota. Beata i Eugeniusz Dębscy bardzo wiarygodnie przedstawili całą historię i udział w niej kotki :)
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Agora.