Znana i popularna w szkole, licealistka Amelia decyduje się na udział w projekcie, którego głównym tematem jest ekologia. Głównym jej zadaniem jest założenie bloga oraz prowadzenie go w solidny i rzetelny sposób oraz zgodnie z jego przesłaniem. Do pomocy wybiera Krejzola, dawno poznanego kolegę z Zarzecza. Projekt szkolny to nie tylko jedno zmartwienie Amelii. Dochodzi do tego również szkoła oraz problemy z chłopakiem. Dziewczyna stara się wszystko ogarnąć, a przy okazji odkrywa straszną prawdą o rodzicach.
Z autorką miałam przyjemność zapoznać się tylko raz i powiem, że spotkanie nie było udane. Książka była nudna, a co najważniejsze nic się nie działo. Czy Izabela Sowa poprawiła poziom swojego pióra? Sięgnęłam po nią tylko z ciekawości i dla rozluźnienia dość napiętego grafiku. "Blagierka" jest dla mnie wielkim rozczarowaniem.
Od samego początku była dla mnie dziwna. Książka nawet się nie zaczęła a akcja już szła naprzód, chociaż nie wiem czy mogę nazwać to akcją. Nie wiem o co chodzi, kto jest kim, kto jest głównym bohaterem. Wszystko wyjaśnia się dopiero 30 stron później, kiedy powoli odkrywam prawdziwy sens fabuły. Autorka głównie skupia się na tematyce ekologii. Pisze o tym, że warto wkładać pracę w segregowanie śmieci czy na przykład kupowanie ekologicznych torebek, ponieważ to pomaga naszej planecie i nam. Pomysł był nawet dość fajny, ale zdecydowanie słabo wykorzystany.Izabela Sowa pisze prostym i zrozumiałym językiem, czasami nawet aż za banalnym. Tworzy krótkie i niezbyt wymyślne zdania. Jej pióro nie do końca przypadło mi do gustu. W książce najbardziej denerwujące dla mnie były powroty do przeszłości, które nic nie wnosiły do fabuły. Nie rozumiem po co autorka marnowała czas czytelnika i swój, tylko i wyłącznie na "pogrubienie" książki. Po za tym pisarka bardzo dziwnie kończyła rozdziały. Pisała coś o czymś i miałam wrażenie, że kończyła pisać w połowie. Potem zaczynał się nowy wątek. Jednakże później było zdecydowanie lepiej, a "Blagierkę" czytało się ciut przyjemniej.
Po za główną bohaterką inne postacie były według mnie bezpłciowe. Chesus, Joszka, siostry Bronte, a nawet sam Krejzol nie wyróżniali się niczym szczególnym, aby mogła ich zachować w pamięci na dłuższy czas. Amelia to płytka i głupiutka dziewczyna, która nie chce by wszystko kręciło się wokół niej, ale niestety taki pech, że akurat nią się wszyscy interesują. Nie trawiłam jej przez całą książkę, a pod koniec nawet nie zrobiło mi się jej szkoda.
Kolejna książka Izabeli Sowy po raz drugi mnie rozczarowała. Chciałam się rozluźnić jakąś fajną, krótką młodzieżówką i to na dodatek znanej mi autorki, ale widocznie nie tym razem. Zdecydowanie nie polecam nawet fankom głupich młodzieżówek. Strata czasu i nerwów.