„𝓔𝓴𝓼𝓬𝓮𝓷𝓽𝓻𝔂𝓬𝔃𝓴𝓪”
Kinga wychowywała się w tradycjonalistycznej rodzinie. Zawsze musiała ubierać się i zachowywać tak by ludzie „nie gadali”. Wszelkie nieposłuszeństwo karane było fizycznie.
Kinga ma teraz dwadzieścia osiem lat i mimo że wyprowadziła się z rodzinnego domu to zasady wpajane od dziecka mocno zakorzeniły się w jej głowie. Dziewczyna na każdym kroku pilnuje się, rozważa co jej wolno a czego nie wypada robić. Przełomowe staje się odnowienie znajomości z Marcelem. Mężczyzna, choć nie widzieli się przeszło dziesięć lat, zdaje się znać Kingę lepiej niż ona sama. To on otwiera ją na nowe doznania, których ona początkowo się wstydzi, które ją krępują. Czy Kinga jest w stanie przekroczyć granice, które sobie wyznaczyła?
Ta książka to coś czego jeszcze nie czytałam. Coś nowego, oryginalnego. „ Ekscentryczka” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, które jak najbardziej zaliczam do udanych. Jest to drugi tom cyklu ale śmiało możecie czytać go nawet jeśli nie znacie pierwszej części.
Autorka przedstawia nam historię ociekająca erotyzmem ale nie takim jakiego pełno jest w innych powieściach. W tej książce całe napięcie kryje się w słowach jakie bohaterowie wymieniają między sobą.
„... Tak rzadko pozwalamy sobie słuchać, a jeszcze rzadziej naprawdę się wsłuchujemy. A przecież wszystko, co najcenniejsze, znajduje się właśnie pomiędzy wierszami...”
Kingę i Marcela dzielą kilometry, a mimo to ich relacja jest tak intymna, czuć tak silne napięcie między nimi, że wyobraźnia podczas lektury działa na najwyższych obrotach a zmysły rozpalone zostają do granic możliwości. Myślę, że Autorka chce nam uświadomić jak ogromną moc mają słowa. Potrafią one zranić ale też wzruszyć, pocieszyć a nawet podniecić jak mało które czyny.
„Słowa potrafią dotykać. Wybrzmiewają w nas długo po tym, jak zostały wypowiedziane. Dotykają nie ciała, ale wnętrza człowieka, jego najintymniejszej, a zarazem najbardziej nieuchwytnej części natury”.
To mój ulubiony cytat z książki, który według mnie idealnie odzwierciedla sens całej historii. Ważnym przesłaniem jest również akceptacja odmienności zarówno swojej jak i innych. To że mamy inne upodobania, styl czy myślimy inaczej niż reszta otaczających nas ludzi, nie znaczy, że jesteśmy jacyś gorsi, wybrakowani. Nie. To, że nie ulegamy obecnym trendom, nie dopasowujemy się na siłę do ogółu, nie jest niczym złym. To jest zaleta. To jest coś naszego, coś czego nikt nie może nam odebrać.
Bohaterowie wykreowani przez Autorkę są ciekawi i wyraziści. Moje serce skradła Alicja, przyjaciółka i współlokatorka Kingi. Dziewczyna demolka ale jakże w tym wszystkim urocza. Alicja wprowadza do powieści nieco rozluźnienia w postaci dobrego humoru.
Niesamowicie intrygującą mnie postacią jest niewątpliwie Marcel. Nie zdążyłam go dobrze poznać, ale wierzę, że Melisa Bel pozwoli mi na to w kolejnej części na którą będę czekać z niecierpliwością.
Polecam Wam tę książkę z całego serca. Przekonajcie się, że nie są potrzebne pikantne opisy scen łóżkowych, by rozpalić zmysły do czerwoności. „Seks zaczyna się w głowie...”