Oznaczenie: Publiczny
Fandom: Spoiler Alert
Relacje: Marcus/April,
Jagrys vs. Dade
Dodatkowe tagi: światy alternatywne, ból i smut, Uwaga!Niedola
Rozdziałów: 1/1
Streszczenie:
Aktywność internetowego trolla sprawia, że główny aktor kasowego serialu proponuje bardzo realne spotkanie autorce fanfików z uniwersum Bogów Bram.
Czy Marcus zdobędzie się na odwagę wyznać Stasi, że jej beta i wirtualny przyjaciel to on w przebraniu?
Patrząc z boku, można uznać, że Spoiler Alert to fanfik o fanfikach. Tak jakby.
Miłośnicy tego rodzaju twórczości znajdą tu wszystko, co lubią najbardziej: Ładnie pociągnięty wątek seksowno-romansowy, garść opowiadań fan fiction, trochę pogaduszek na komunikatorze oraz kilka słów o środowisku ogólnie.
Patrząc z boku, można uznać, że to apetyczne, choć wymyślne ciastko da się zjeść i nie cierpieć na niestrawność.
Chociaż nie. Skłamałabym. Prawda jest zgoła inna. Już pierwszy rzut oka na okładkę wystarczył, by zwęszyć pułapkę-minę pudełkową.
I właściwie tylko wyłącznie przez wrodzone skłonności do samozniszczenia, mimo czarnych flag i czerwonych alertów chciałam się przekonać, jak bardzo Spoiler Alert mnie sponiewiera. Otóż: Bardzo.
Gdyby w całości skupić się na skomplikowanym statusie relacji April i Marcusa, Spoiler Alert mógłby być słodką pulpą, w klimatach ckliwych ”harlequinów”.
Raczej mierną, lecz wciąż do przyjęcia. Dade jednakwoż, ubogaca swój twór o dodatkowe wypełniacze, fundując czytelnikowi poznawczy dysonans, zmieniając pstrokatą ciapę w pulpę ubitą na kamień. I już z tej przyczyny, mimo pozornej lekkości, książkę czyta się zaskakująco ciężko. Czy to przez fabułę rozbitą przez wtręty i retrospekcje?
Czy przez narrację samej Dade? Jakąś taką banalną i monotonną. Trudno stwierdzić. A może przez bublowaty przekład i redakcyjne kwiatki psujące dobre wrażenie?
„Miecz tak ostry, że nacisk opuszki palca wystarczyłby do przećwiartowania człowieka”. „Jowisz rozbił Kupidyna i Psyche na wyspie” (aż boję pytać, jak rozbił).
By przytoczyć, co poniektóre.
Mało, że lektura sama w sobie idzie jak po grudzie, to jeszcze pod stromą górę. Jest, cóż…męcząca. A przynajmniej ja byłam tą fanfikową romancą zmęczona.
Choćby dlatego, że jako stary już dinozaur nie zawsze nadążałam za skrótami. Ci, co wiedzą, zrozumieją.
Choćby dlatego, że według tłumaczki i redakcji trzydziestosześcioletnia April to „dziewczyna”, a czterdziestoletni Markus według tejże tłumaczki i redakcji to „chłopak”.
Siwiejący już lekko na skroniach, ale: „chłopak”. Czy tylko ja widzę tu logiczny bzdet? Uwierało mnie to i wciąż uwiera bardzo.
Nie mniej, niech już będzie: Apri (l.36) to dziewczę w rozmiarze plus size, które ma problemy z zaufaniem i samooceną. Marcus (l.40) zaś, to chłopiec śliczny, ukrywający przed mediami dysleksję. Oboje natomiast są powodem do wstydu dla swoich rodziców. Ona: bo gruby klocek, on: bo głupi.
W sumie akcent chwalebny i pozytywny, wskazujący, że osoby z trudnościami, niewpisujące się w kanon to też ludzie i mają takie samo prawo do szacunku i szczęścia jak każdy inny.
Lecz to nie nadwaga czy dysleksja są rysą na tym szkle, lecz zachowanie obojga: na poziomie nastolatków, z tych co to jeszcze mleko pod nosem a majty noszą w zębach.
Przypadek1: Powiedzieć w przytomności April coś o kontroli wagi, zdrowym odżywianiu, lub coś w ten deseń - z punktu traktuje to jako atak na swoją osobę i tego, jaka jest. I nie jest ważne, że z racji granej roli Marcus o muskulaturę i sprawność fizyczną dbać musi. Najmniejsza aluzja w kierunku, i April uskutecznia dąsa.
Klasyczne „Domyśl się!”, od którego może trafić szlag.
Przypadek 2: Marcus przeprasza, Marcus się kaja, Marcus się płaszczy i bierze całą winę na siebie, choć to April bez ostrzeżenia wsadziła go na minę.
April: Łaskawie skłonna jest przyznać, że źle osądziła sytuację, ale nie wcześniej niż po kilku dniach klasycznego focha. W międzyczasie mężczyzna, który dla niej (i tylko dla niej) dosłownie i w przenośni obnażył się całkowicie został potraktowany jak byle wycirus. Noż do ciężkiej niewymownej…! Co to ma być?
Czy tak zachowują się ludzie rozsądni, okrzepli, dojrzali, czy szczylstwo w piaskownicy? Nie podoba mi się ten sposób kreowania bohaterów.
Albo czterdziestoletni pan i trzydziestosześcioletnia pani to ludzie z racji wieku poważni, gotowi na związek wraz ze wszystkim, co się z tym łączy, albo infantyle cielątka, lecz wówczas należy odjąć im z metryki co najmniej półtorej dekady i traktować jak dzieci, a samą powieść, skierować do młodzieży.
Jeszcze innym przyczynkiem do rozważań różnych jest wzorzec zachowań, jaki Olivia Dade przekazuje swoim czytelniczkom. Rozumiem, że przekaz„silnej, niezależnej kobiety”, jest obecnie na topie, choć ja bardziej mam skojarzenia z narcystyczną egocentyczką. Oraz urodziwy, inteligentny mężczyzna, poniekąd "po przejściach", niesłychanie romantyczny, ale też trochę ciapciak i safanduła. Z całym szacunkiem dla pań, ale poczułam się urażona. Ostatnie czego mogę sobie życzyć, to facet w typie ciepłej kluchy.
Dlatego z przyczyn jak wyżej twierdzę, że Spoiler Alert to kolejna szmirowata chałka; jeszcze jeden bohomaz na długiej liście epiki łazienkowo-ustępowej.
Dowód, na to, że pisać każdy może i samozaoranie literatury jednocześnie.
1/10 i tylko za pomysł.
Reszta to nieporozumienie.