Gra o miłość recenzja

Gra w rytmie uczuć

Autor: @Bujaczek ·5 minut
2014-02-20
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„- Zaręczam ci, panienko, że nie znajdziesz muzyki, która brzmiałaby nieprzyzwoicie. Co innego słowa, te mogą prowadzić na manowce, lecz muzyka z samej swojej istoty będzie zawsze językiem aniołów.”*

Związki osób z różnych klas społecznych z góry są skazane na niepowodzenie. Otoczenie jawnie okazuje niechęć takim uczuciom i robi wszystko by im zapobiec. Wy mimo świadomości dzielących was różnic, niechęci otoczenia oraz różnicy poglądów nie mogliście powstrzymać tego co zaczęło rodzić się między wami. Tylko czy to co wydarzyło się tak nagle jest na tyle silne by przetrwać przeciwności, które na was czekają?

Kit Tuner jest dzieckiem z nieprawego łoża. Jego ojcem był hrabia Lacey, który miał jeszcze trójkę synów oraz córkę. Dopóki żył łożył na naukę syna, ale gdy umarł chłopak musiał zacząć sam sobie radzić, bo żadne z dzieci nie wiedziało o jego istnieniu. Trudnił się aktorstwem i dzięki swoim umiejętnością zdobył niemałą sławę. Dwa lata temu niespodziewanie nawiązał kontakt z rodziną i okazało się, że nie jest taka zła jak mu się wydawało. Pewnego dnia wraz z swoim przełożonym udaje się na kolacje służbowo-towarzyską na której poznaje Mercy Hart. Dziewczyna od pierwszego wejrzenia zawróciła mu głowie, niestety jest ona córką zagorzałego purytanina, najbogatszego kupca, który jest bardzo surowy i nie odda dziewczyny byle komu. Pomimo czystych intencji, szczerego zakochania i oddania ukochanej przeszkodą na drodze do ich szczęścia staje jego pochodzenie oraz zawód, którym się trudni. Czy los ostatecznie będzie im sprzyjał?

Po bardzo udanej „Alchemii miłości” oraz nie gorszych „Demonach miłości” przyszedł czas na ostatni tom trylogii. Przyznać muszę, że niecierpliwie go oczekiwałam, pierwsze dwie części bardzo mi się podobały i byłam ciekawa czym jeszcze może uraczyć swoich czytelników powieściopisarka. I przyznać muszę, że po raz kolejny nie zawiodła.

Akcja książki dzieje się w czasach kiedy to w Anglii coraz bardziej umacniał się purytanizm. Jest to ruch religijno-społeczny, który miał na celu „oczyścić” kościoły anglikańskie z resztek katolicyzmu. Wyznawcy tej religii bezwzględnie podporządkowywali swoje życie Pismu Świętemu, opierało się ono na pracy, modlitwie i studiowaniu Biblii. Edwards bardzo rzetelnie odwzorowała te czasy, nie raz przechodziły mnie aż dreszcze od tego jak fanatycy wiary traktowali „grzeszników”. Ogólnie szokujące było to jak mocno pokładali wszystko w wierze. Jeśli działo się coś złego to zapewne z ich winy, bo zgrzeszyli/za mało się modlili, bez skrupułów potrafili zabić lub zamęczyć, oczywiście w imię Boga.

Oczywiście oprócz tego po raz kolejny zadbała o rzeczywiste przedstawienie tego jak żyło się za czasów panowania Elżbiety I. Obrazowa aczkolwiek bez zbędnego rozpisywania się ukazała ja się wtedy ubierało, żyło i mieszkało. Za każdym razem stawia nacisk na to, że kobieta zazwyczaj nie ma nic do powiedzenia, liczyło się tylko słowo mężczyzny, to ojcowie wybierali córką przyszłych mężczyzn i to nie patrzą na to co ona myśli tylko co może wnieść on do rodziny. Z drugiej jednak strony udowadnia, że prawdziwe uczucie z niewielką pomocą dobrze usytuowanych znajomych oraz umiejętności przekonywania może przetrwać (tak było w przypadku historii Willa i Jamesa, czy Kitowi również się uda przekonać musicie się sami). Fabuła powieści jest ciekawie wymyślona, akcja toczy się szybko i cały czas coś się dzieje, bywają momenty zaskoczenia i niespodziewane obroty spraw. Język jest typowy dla czasów, w których rzecz się dzieje, ale bez problemów można wszystko rozumieć, a w niektórych przypadkach są umieszczone przypisy. Widać, że Edwards wczuła się w powieść i realistycznie odwzorowała klimat szesnastowiecznej Anglii.

Gdy w drugiej części pojawił się Kit brałam go za lekkoducha, który żyje z dnia na dzień, teraz miałam okazję poznać go lepiej i wiem, że stał się tym kim jest przez życie, które nie obszedł się z nim za delikatnie. Przyznać jednak trzeba Turnerowi, że zawsze sobie radził i zachował swoją godność. To co robił i mówił to bardziej pozory na potrzeby innych oraz brak motywacji do tego by zacząć żyć inaczej. Jeszcze zanim poznał Mercy cechował się lojalnością i dbaniem o przyjaciół czy też rodzinę, a poznanie panny Hart było dla niego tylko bodźcem do dalszych zmian. Miał o kogo walczyć. W wybrance mężczyzny podobała mi się jej natura buntowniczki oraz przekora. Niby posłuszna ojcu i temu co wbijał jej przez szesnaście lat do głowy, skromna, cicha i niedoświadczona, ale potrafiła pokazać, że umie myśleć sama, że poradzi sobie w trudnych sytuacjach i to, że Bóg chciał szczęścia swoich wyznawców i nie wszystko co przynosi radość jest złe. Małe toto i niepozorne, ale charakterek ma niesamowity!

Oficjalnie mogę przyznać, że jestem fanką twórczości Eve Edwards, chociaż tej części tak jak i drugiej, zarzucam potraktowanie niektórych spraw po macoszemu (szkoda, że obie powieści nie były chociaż odrobinę dłuższe by rozwinąć co nieco) to i tak nie można odmówić jej ogromu pracy jaką włożyła w pisanie. Nawet z tyłu na skrzydełku książki widnieje informacja, że potrzeby tej trylogii autorka oglądała wnętrza zaprojektowane jak w omawianej epoce, oglądała turnieje (były w Alchemii miłości), a nawet uczestniczyła w ucztach w stylu elżbietańskim. Zapewne dzięki temu tak mocno oddała ducha tamtych czasów. Do tego niewątpliwym kolejnym atutem są emocje zawarte w opowieści. Jest ich mnóstwo i są bardzo intensywne. Historia wciąga od samego początku i trzyma w napięciu do ostatniej kropki. Niektóre wydarzenia szokują, inne przerażają, a jeszcze inne śmieszą lub wzruszają. Gdy już zaczęłam ją czytać nie byłam wstanie odłożyć książki dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania. A trzeba wam wiedzieć, że robiłam to z wielkim smutkiem, bo wiedziałam, że tym razem żegnam się z bohaterami już ostatecznie, że to już koniec. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że Edwards nie poprzestanie na owej trylogii i nie przyjdzie mi długo czekać na inne jej publikacje.

Lubię gdy autor rzetelnie podchodzi do swojej pracy i dba o detale, Eve Edwards pod tym względem jest niesamowita. Zaraz obok tego jest umiejętność przekazywania uczuć i pisania o miłości tak, że czytelnik (a na pewno ja) nie czuje przemęczenia materiałem. I gdyby nie te spłycenie zakończenia (również w „Demonach miłości”) nie miałabym się do czego przyczepić. Jednakże polecam ten tytuł tym, którzy mają poprzednie za sobą i nie byli zawiedzeni oraz całą trylogię osobą, które gustują w romansach historycznych oraz czasach Tudorów. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.

*str. 55

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/02/gra-w-rytmie-uczuc.html

Moja ocena:

Data przeczytania: 2014-02-20
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Gra o miłość
Gra o miłość
Eve Edwards
8.3/10
Cykl: Kroniki rodu Lacey, tom 3

Mercy Hart jest córką jednego z najbogatszych i zarazem najbardziej pobożnych londyńskich kupców. Kit Turner to aktor i nieślubny syn zmarłego hrabiego Dorset. Zrządzenie losu sprawia, że ich drogi si...

Komentarze
Gra o miłość
Gra o miłość
Eve Edwards
8.3/10
Cykl: Kroniki rodu Lacey, tom 3
Mercy Hart jest córką jednego z najbogatszych i zarazem najbardziej pobożnych londyńskich kupców. Kit Turner to aktor i nieślubny syn zmarłego hrabiego Dorset. Zrządzenie losu sprawia, że ich drogi si...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Skromna purytanka i sławny komediant. Uczucie pomiędzy tą parą jest niemożliwe, a może jednak? Miłość nie wybiera, ale jak tu ułaskawić swojego ojca najbardziej pobożnego i znanego handlarza znakomity...

@Black_Vampire @Black_Vampire

Eve Edwards w każdym tomie Kronik rodu Lacey przybliża losy innego z braci. Jednak w Grze o miłość to nie najmłodszy Tobias będzie głównym bohaterem, a jego przyrodni brat – Kit Turner. Jako syn z ni...

@malaM @malaM

Pozostałe recenzje @Bujaczek

Już nie ma tamtej mnie
Już nie ma tamtej mnie

Naprawdę zaczynam lubić ciszę. Została moją sojuszniczką. Rzeczy dzieją się w ciszy. Jeśli nie pozwolisz, żeby cię raniła, może uczynić cię silniejszą, zostać twoją niem...

Recenzja książki Już nie ma tamtej mnie
To, co skrywamy przed światem
To, co skrywamy przed światem

– Odsłonięcie swoich wrażliwych punktów nie jest oznaką słabości. Raczej daje wszystkim do zrozumienia, że ufasz swojej sile. Wiesz, że zniesiesz każdy ból. To właśnie s...

Recenzja książki To, co skrywamy przed światem

Nowe recenzje

Za duży na bajki 2
Prawda zamiast bajki
@filmiks:

Życie to nie bajka, ani gra komputerowa. Nie ma w nim prostego podziału na "dobrych" i "złych", schematów i scenariuszy...

Recenzja książki Za duży na bajki 2
Manipulacja
Dobry debiut
@zaczytanaangie:

Pewnie nikogo nie zaskoczy fakt, że za mną lektura kolejnego kryminalnego debiutu. Czasami mam wrażenie, że tylko po ni...

Recenzja książki Manipulacja
Długo i szczęśliwie
Długo i szczęśliwie
@cafeetlivre:

[RECENZJA ZAWIERA SPOILERY DO POPRZEDNICH TOMÓW] Historia Agaty i Sofii towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Kiedy za...

Recenzja książki Długo i szczęśliwie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl