Kiedy patrzę na obraz, czego by on nie dotyczył, to zawsze zastanawiam się co się za samą ilustracją kryje. Czy przedstawiane przez malarza miejsce istnieje, czy postać, na którą patrzę kiedyś żyła? Co spowodowało, że artysta zechciał kogoś lub coś przedstawić? Czasem zdarzało mi się snuć wyobrażenie o tym co zostało utrwalone na płótnie.
Iwona Kienzler autorka wielu, nie tylko historycznych, publikacji zabiera nas ze sobą w podróż przez wieki. Zajrzymy do pracowni Jeana Fouqueta, Leonarada da Vinci, Jana Vermeera, Francisco Goyi, Franza Xavera Winterhaltera, Fridy Kahlo, Pablo Picassa i Salvadora Dali. Jednak nie jest to typowa historyczna opowieść na kształt biografii autorów najbardziej znanych obrazów na świecie. To opowieść o "Kobietach ze słynnych obrazów", czyli o najbardziej znanych nam kobiecych twarzach, które stały się częścią popkultury zdobiąc swym wizerunkiem - nawet części naszej garderoby. Dowiemy się jak niektórzy z wymienionych tu artystów zdobywali artykuły malarskie, jak za pomocą pędzla odwzorowywali zastane, naturalne i ludzkie piękno. Jak wiele malowali i czy byli wstanie żyć ze swojej pasji. Ale to niejedyne tematy poruszane przez autorkę.
Kim była Mona Lisa, Dama z gronostajem albo Dziewczyna z perłą? Dlaczego Frida Kahlo zaczęła malować? Ile kobiet miał Pablo Picasso? Czy żona Salvadora Dali była jego muzą, czy może przekleństwem? Jaka była Cesarzowa Sisi? Lubieżne służące? Grzeszna Madonna średniowiecza?
Książka jest podzielona na jedenaście rozdziałów, każdy opowiada o innej znanej kobiecej twarzy. Autorka podaje wszelkie teorie; na przykład - odnośnie tożsamości Mona Lisy, a czasem nawet najbardziej niedorzeczne, jak upatrywanie w tle obrazu Leonarda da Vinci (po zdublowaniu i odbiciu lustrzanym) postaci z obcej planety.
Zahacza również o takie informacje, że z kształtu odcisków palców, można wywnioskować pochodzenie etniczne...
Dlaczego Mona Lisa ma na sobie woal? A zauważyliście, że nie ma brwi?
I jak to się dzieje, że wydaje się nam, że widzimy u niej uśmiech?
Skąd pomysł, że może mieć jakiś związek z Polską?
Iwona Kienzler opowiada o historii i uczy jej nas w sposób dość niezwykły i chyba mało popularny. Raz, że opowiada o kobietach, które mam wrażenie zostały przez historię nie tyle skazane na zapomnienie, ile po prostu zepchnięte w cień mężczyzn. Dwa - historia słowami autorki staje się opowieścią o życiu prawdziwych ludzi, o ich codzienności. Radościach i problemach. Kiedy pisze o jakiejś postaci podaje nam nie tylko, co działo się w tym czasie na świecie, ale też jakie były zwyczaje, albo co było tematem tabu.
Myślicie, że jadłowstręt to choroba naszych czasów? Nic bardziej mylnego. Poczytajcie o Cesarzowej Sisi. Wygląd zawsze miał znaczenie i od zawsze przybierało to chorobliwe formy. Opowiada też o konwenansach jej czasów. Wspomina różne absurdy - na przykład: nie można było ubrać dwa razy tych samych butów... Brzmi trochę znajomo? :) Wyobraźcie sobie kobietę w stroju z piórami ćwiczącą na drążkach - tak Cesarzowa Sisi zawsze musiała dobrze wyglądać, nawet wtedy kiedy po jej czole spływał pot.
O Pablu Picassie oglądałam kilka dokumentów, ponieważ interesowało mnie dlaczego upatrzył sobie taką prostotę formy, więc przy okazji poznałam jego biografię, ale i tak w tej książce znalazłam kilka faktów, o których nie wiedziałam.
Opowieść o życiu Fridy jest niezwykle bolesna, ale jasno tłumaczy skąd brały się konkretne motywy na jej obrazach i dlaczego malowała siebie.
Historia Salvadora i Gali potwierdza też fakt, że lubujemy się w skandalach nie od dziś.
Pani Kienzler ma dar do opowiadania, jej słowa choć opatrzone skrupulatnie datami, kojarzą mi się z gawędą i czyta mi się je znakomicie; prawie jak typowo fabularną książkę.
Wydaje się nam, że zmieniliśmy się na przestrzeni wieków, a tymczasem wygląda na to, że stale jesteśmy tacy sami. Podobnie postrzegamy piękno, staramy się zachować uciekającą młodość, przy okazji czasem stajemy się własną karykaturą. Nadal ma dla nas znaczenie, co kto o nas pomyśli, czy powie.
Czytanie tej książki to była świetna lekcja historii, którą odbyłam z kubkiem dobrej herbaty, mając przed oczami najbardziej znane dzieła sztuki.