Stoję i patrzę z na drzewo.
Jakież ono piękne, jak zielone. Jakże ono zdrowe i rozłożyste. Ukorzenione od lat pnie się ku niebu. Sięga liśćmi do nieboskłonu i zachwyca. Natura, przyroda, spokój...
Ale czas zejść na ziemię, wrócić do rzeczywistości.
„Suknia z wilgotnej mgły” Katarzyny Kuśmierczyk to właśnie takie piękne, literacko kreślone, drzewo genealogiczne. I to nie jedno. To malowane ręką historii pokolenia, które odeszły, ludzie i ich życia, ich ścieżki i czas. To misternie szkicowane wspomnienia, które czytasz z wypiekami na twarzy. Fabuła powieści osiada w tobie i zapuszcza korzenie. Nosisz w sobie drzewa, które kwitną w twojej duszy.
Liście szumią poruszane podmuchem autorki.
Słyszysz delikatną muzykę liter i słów, które układają się w historie...
„Suknia z wilgotnej mgły” zaczyna się od nieszczęścia. Dosłownie. Od tąpnięcia w życiu Matyldy. Ale to dobrze, bo stagnacja, nuda i zwykła codzienność sprawiały, że starzała się z dnia na dzień. Mąż u boku, który tylko jest. Dom, który już nie cieszy. Obowiązki – te dobrze, że są, bo dają potrzebę ciągnięcia tego pociągu życia małżeńskiego. I nagle zmiana. Rozwód, przeprowadzka i … nowe miejsce.
Wiżajny na Suwalszczyźnie. A tam? Piec, dokończenie remontów, nowi ludzie i okolica.
Nowe historie.
Nowy strach. Ale, ów strach podszyty tajemniczością, marami sennymi i mgłą, która pachnie liliami. Mgłą, która kołtuni się, jak suknia. Mąci w głowie, zaburza patrzenie i przenosi w inny wymiar.
Wiżajny. Tu jest coś, co sprawia, że Matylda chce żyć, pracować i przełamywać w sobie bojaźń. I choć duszne tajemnice wychodzą każdego dnia, choć świadomość zanika, a rozwaga balansuje na granicy ryzyka, to … tu czuć życie, pokolenia, historie.
„Suknia z wilgotnej mgły” porywa i zachwyca. To jak zanurzenie się w archiwum Wiżajn, gdzie z nisko pochyloną głową czytasz i kompletnie odrywasz się od rzeczywistości. Patrzysz, podążasz, nie boisz się. To jak przygoda z pięknem sprzed lat. Z tymi ludźmi, z ich uczuciami i decyzjami. Ich traumami i umieraniem. To przeniesienie w czasie. I choć czytasz o współczesności, to wyobraźnią przebywasz gdzieś daleko. Siadasz przy ciepłym piecu z kieliszkiem czerwonego wina i słuchasz słów babuni, świadka wydarzeń, które tak mocno zapisały się na kartach „Sukni...”.
Katarzyna Kuśmierczyk to wspaniały gawędziarz. To Opowiadacz, którego słuchanie sprawia radość. Cała fabuła, którą ograniczają okładki, to misternie zaplanowana, przemyślana i niewiarygodnie wręcz prowadzona historia, która sprawia, że serce przyspiesza, budzi się ciekawość i emocje. Emocje, te są nieodłącznym towarzyszem lektury. Podążasz śladami autorki i kreślisz drzewa, konary, twarze ludzi i ich obrazy. Próbujesz sam zrobić motankę i … Świadomie przekraczasz próg racjonalności.
„Suknia z wilgotnej mgły” to delikatny balans na pograniczu metafizyki, ułudy i realności. To mieszanka myśli i lat i nastrojów, jakie w tobie tkwią. To kłębowisko tego, co zachwyca i pociąga.
Na takie powieści trafia się raz na długi czas.
Na takie historie się poluje. Czeka i hołubi.
Z takimi książkami się zamieszkuje.
Wspaniała. Moja perełka.
#agaKUSIczyta