Magia, ach ta magia... Iluż to już literackich bohaterów stało się za jej sprawą wielkimi, iluż skończyło marnie, a jeszcze inni zatracili się w pogoni za nią do tego stopnia, iż popadli w szaleństwo. Niemniej nam - czytelnikom, magii nigdy za wiele, dlatego też z wielką przyjemnością zapraszam was do poznania recenzji świeżutkiej premiery od Wydawnictwa Fabryka Słów - powieści „Dłoń Króla Słońca”, która o magii pięknie opowiada, właśnie...
Oto Nayen - kraina podbita przed laty przez Cesarstwo Sienu, które przyniosło nowe prawa, nową wiarę i nową magię. W tej rzeczywistości dorasta młody chłopiec - Wen Olcha, nazwany przez babcię według starych zwyczajów również Głupim Kundlem. To właśnie on przyjmuje z jednej strony nauki przygotowujące go do ważnego egzaminu celem przyszłej kariery na rzecz Cesarza, z drugiej zaś tajne lekcje od babki o tym, czym jest jego przeznaczenie, pochodzenie i stara magia. I tak też kilka lat później przyjdzie Olsze zmierzyć się z najtrudniejszym wyborem w życiu - pomiędzy służbą Cesarstwu, a własnymi korzeniami...
J.T. Greathouse - autor tej powieści, zaprasza nas za jej sprawą do odbycia fascynującej podróży do niezwykłego świata azjatyckiej kultury, wojny i magii. Podróży, którą znaczą barwne losy głównego bohatera, którego kolejne lata składają się na pasmo wielkich sukcesów, wyzwań, ale też i klęsk, z których każda będzie wielką, życiową nauką. To niezwykle klimatyczna, refleksyjna i zarazem nie uciekająca od porywającej akcji i wielkiej przygody, powieść fantasy z absolutnie najwyższej, literackiej półki.
Naszym narratorem jest tutaj sam Wen Olcha, dzielący się opowieścią o swoim dzieciństwie, młodości, opuszczeniu domu i rozpoczęciu kariery na rzecz chwały Cesarza. A tę znaczą dalekie podróże, pierwsze przyjaźnie, udział w najprawdziwszej wojnie i wywiadowcze misje. Znaczy ją również śmierć, samotność i rozczarowanie, a nawet i pierwsza miłość. Ta rozpisana na blisko 500 stron relacja oczarowuje nas swoim niezwykłym klimatem, pięknem poetyckiego języka oraz bogactwem doznań, wrażeń i emocji, które sięgają swojego apogeum wraz z końcowymi fragmentami historii.
Główny bohater powieści jest postacią tyleż interesującą, co i niełatwą w ocenie. To z jednej strony ciekawy świata młodzieniec, który posiada wielką wiedzę i nie mniejszy talent w posługiwaniu się magią, która zresztą stanowi dla niego wielkie zagrożenie. Z drugiej strony jest to osoba dopiero ucząca się prawdziwego życia, która niejednokrotnie zirytuje nas swoją zuchwałością, poczuciem wyższości nad innymi, czym też po prostu naiwnymi decyzjami. Ale tak jest ciekawiej, prawdziwiej i lepiej, gdyż nic nie przekonuje tak bardzo czytelnika do literackiego bohatera, jak odnajdywanie w nim podobieństw do nas samych, ludzi wszakże nieidealnych... Zachwyca nas z pewnością ten niezwykły, azjatycki świat fantazji, wojny, brudnej polityki i magii, która przyjmuje bardzo ciekawą postać posługiwania się magicznymi runami wyciętymi na skórze człowieka, bądź też zapisanymi na niej tatuażami. To świat surowych praw, bolesnych zasad i wielu rygorów, gdzie to przejaw wszelakiego nieposłuszeństwa jest srodze karanym. To również świat okupacji, oporu wobec niej i konfliktu dawnych bogów z nowymi, który właśnie teraz zaczyna wkraczać w zupełnie nową fazę. I delektujemy się tu tą literacką rzeczywistością, w której wszystko jest wyjątkowe, zagadkowe i absolutnie nieprzewidywalne.
Książkę tę przetłumaczył dla nas w perfekcyjny sposób Marcin Mortka, pięknie zilustrował Paweł Zaręba, zaś Fabryka Słów wydała w iście magiczny sposób, nadając jej okładce i stronom wyjątkowej postaci. To wszystko w połączeniu z wielkością fabularnej opowieści J.T. Greathouse'a, przekłada się na porywającą historię fantasy, w której każdy czytelnik znajdzie dla siebie coś fascynującego. Dla jednych będzie to opowieść o dojrzewaniu i odkrywaniu prawdy o sobie samym, dla innych historia o niezwykłej magii, zaś jeszcze innych oczaruje tu obraz wojny, walki i polityki. I to też niechaj świadczy o tym, że tytuł ten ma sobą do zaoferowania naprawdę wiele. Powieść „Dłoń Króla Słońca”, to dopiero pierwsza odsłona cyklu o losach Wena Olchy, która stanowi swoiste przywitanie i zapoznanie z tą literacką rzeczywistością, postawienie punktu zwrotnego na życiowej ścieżce głównego bohatera oraz zawarcie pytania – co dalej? Odpowiedź na nie poznany zapewne za jakiś czas, ale już dziś warto się przygotować na tę chwilę, sięgając po tę naprawdę intrygującą i świetnie napisaną książkę fantasy. Polecam!
Cykle:
Pact & Pattern, tom 1, Kroniki Olchy, tom 1
Kiedy wszyscy chcą, żebyś był spełnieniem ich oczekiwań, tym czego pragniesz najmocniej jest odnalezienie swojej drogi i życie według własnych zasad. Nazywam się Wen Olcha. Nazywam się też Głupi K...
Cykle:
Pact & Pattern, tom 1, Kroniki Olchy, tom 1
Kiedy wszyscy chcą, żebyś był spełnieniem ich oczekiwań, tym czego pragniesz najmocniej jest odnalezienie swojej drogi i życie według własnych zasad. Nazywam się Wen Olcha. Nazywam się też Głupi K...
Uwielbiam książki, w których pokazana jest przemiana głównego bohatera. Takie książki nie tylko bawią, ale można się z nich wiele nauczyć. Fantastyka ma to do siebie, że potrafi przekazywać pozytywne...
Chłopiec stojący na rozdrożu pomiędzy dwoma światami: ambicjami swojego ojca oraz zemstą babki. Sien i Nayen w jednym. Połączony w jedną całość, jednak uczony na dwa różne sposoby, noszący dwa imion...
@M_d_books
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Komedia, sensacja, fantastyka i bardzo dobra zabawa!
Jednego dnia jesteś zwyczajnym człowiekiem z kotem, z prawie pustym kontem w banku i z marzeniami, o których wiesz doskonale, że się nie ziszczą..., zaś drugiego dnia s...
Groza, dramat, komiksowa jakość z najwyższej półki!
Niepokojąca, gęsta od emocji, mroczna i zarazem piękna w swej słownej, znaczeniowej i obrazowej postaci... - taka jest „Smoła”, czyli najnowszy komiks Piotra Marca, któr...