Serię Mistrz Gry dostałam od autorki do zrecenzowania i muszę przyznać, że i okładka i sam tytuł "Królowej Dzikusów" od samego początku kusiły mnie najbardziej i jakoś tak w moim odczuciu zapowiadały doskonałą lekturę. Jednak jak wiadomo serię wypada czytać po kolei.
Żeby móc oddać do końca moje wrażenia z trzeciej części muszę wspomnieć o poprzednich. "Gwiazda południa gwiazda północy" była dla mnie niezłą fantastyką przemieszaną w dużej części z romansem i lekką erotyką oraz sensacją. Główna bohaterka, księżniczka Aline, pracująca jako agentka tajnego wywiadu łączy misję z flirtem, który szybko wymyka się spod kontroli. "Pan Kamienia Wschodu" był przesiąknięty akcją tak bardzo, że zdawała się ona wręcz przerysowana i nieprzekonująca. Aline z jednej strony nie raz dokonywała rzeczy niemożliwych dla kobiet w jej stanie, z drugiej była rozchwiana emocjonalnie. Jednak wszystko to wynikało z tego, co działo się w poprzednim tomie.
Aline przez mieszkańców surowej północy i przez samą siebie została w końcu zaakceptowana jako prawdziwa królowa. Z pełnym poświęceniem i zaangażowaniem dba o swoje ziemie i o swojego syna. Jest już zupełnie pewna co do swoich uczuć do swego męża, choć gdzieś tam tli się jeszcze tęsknota za Ianem. Jednak jednocześnie musi bronić swoich ziem przed jego wojskiem, przez co tęsknota przeplata się z nienawiścią. Królowa prowadzi wojnę rebeliancką, a wojenne kalkulacje przeplata z dziwnymi wierzeniami ludów północy. Jak to na wojnie zdarzają się chwile triumfu, ale też sytuacje łamiące serce. Dodatkowo, pojawia się tu nowa kraina i jej mieszkańcy, którzy w pierwszej chwili jawili mi się tak zaskakująco, że miałam wrażenie, że w ogóle tu nie pasują, jednak ten wątek szybko się urwał, zostawiając niedosyt. Myślę, że wróci z pełnym uderzeniem w kolejnej, ostatniej części sagi i podkręci akcję.
Po lekturze poprzedniej części, do "królowej dzikusów" podchodziłam z rezerwą. Zupełnie niepotrzebnie jak się okazało. Aline dojrzała emocjonalnie, psychicznie, stała się opiekuńczą mamą i odpowiedzialną królową. Czasem jeszcze może zbyt dużo bierze na siebie, ale ta dziewczyna tak już chyba ma, gdyby zupełnie zmienił jej się charakter przestałaby być przekonującą postacią. A tu właśnie jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak aktorka ukazała nam konsekwentnie krok po kroku, część po części rozwój i dojrzewanie postaci. Dopiero teraz rozumiem, że obie poprzednie części były potrzebne, właśnie takie, jakie były, aby ta mogła najlepiej trafić do serduszka czytelnika 😉. "Królowa Dzikusów" w porównaniu do poprzednich części jest bardziej dojrzała, powolna, opisowa i dopracowana. Jak dla mnie jest doskonałym rozwinięciem serii. W dodatku każe nam czekać w wielkim napięciu i z niecierpliwością na "Mistrza Gry" kończącego serię.